Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom I 168.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Toć urozmaicona i przypadków pełna była w pierwszych godzinach nocnych pielgrzymka dostojnej dwójki po oberżach okolicznych. I najsutsze zasoby pieniężne nie przetrwają wieków, to też do oberży, o której mowa, przyjaciele nasi pokwapili się z pustą kieszenią. Ni mniej, ni więcej, jeno w chwili, gdy się właściwie opowieść nasza zaczyna, Udziec i jego towarzysz Hugh Tarpaulin siedzieli w pośrodku sali i, wsparłszy obydwa łokcie na obszernym, dębowym stole, ukryli twarze w dłoniach.
Udzieliwszy bezpiecznego schroniska zawartości pokaźnej butli nieopłaconego zgoła humming-stuff'u, nie bez zdziwienia i nie bez oburzenia zerkali ukosem na złowieszcze wyrazy: „Nic na kredę“, kreślone na ścianie kredą — tą bezczelną kredą, która ma śmiałość zaznaczenia swojej nieobecności.
Nie dla tego, iżby zdolność czytania kreślonych liter, uchodząca wśród ówczesnego tłumu za nieco mniej kabalistyczną od sztuki onych-że kreślenia — mogła być, ściśle biorąc, policzona za winę obydwom wychowańcom morza, lecz, mówiąc po prawdzie, była w kształcie li-