Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom I 042.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

po chwili trafiałem na błysk jej oczu, brzemiennych zadumą, i duch mój wówczas czuł się nie swojo i doznawał oszołomień, jak człowiek, którego wzrok pogrążył się w jakąś ponurą a niezgłębioną przepaść. Mam—że wyznać, że z natężoną i pochłonną żądzą wyczekiwałem chwili zgonu Morelli?
Wyznaję, iż tak było... Wszakże znikomy duch trwał czepliwie w swej glinianej lepiance przez długie dnie, przez długie tygodnie i przez długie, nieznośne miesiące, aż wreszcie udręczone nerwy moje odniosły tryumf nad rozumem; szał mię ogarniał na widok tych zapóźnień i z szatańskim gniewem przekląłem dni i godziny i chwile znojne, które zdawały się dłużyć i dłużyć bezustannie wobec zaniku jej dostojnego żywota, jak cienie wobec konającego dnia.
Wszakże — pewnego wieczoru jesiennego — gdy przestwór drzemał bez ruchu w niebiosach, Morella przywołała mię do swego wezgłowia. Mgła przesłoniła całą ziemię, a na wodach tkwił ciepły pobrzask. Na widok olśnień październikowych w gęstwinie leśnej zdawaćby się mogło, że wspaniała tęcza samochcąc spadła z firmamentu.