Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom II 214.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiedziałem, że, czyniąc tak, popełniam grzech — grzech śmiertelny, który hańbi nieśmiertelną duszę moją aż do stopnia wyświecenia jej — jeśli to jest możliwe — po za obręby nieskończonego miłosierdzia Wszechmiłosiernego i Wszechstraszliwego Boga. W nocy, która nastąpiła po dokonaniu owego okrutnego czynu, zbudził mię ze snu okrzyk: Pożar! Kotary mego łóżka były w ogniu. Dom cały płonął. Kosztem niemałych wysiłków uszliśmy płomieniom — moja żona — służący i ja. Ruina była doszczętna. Pożar pochłonął wszystką moją fortunę i odtąd oddałem się rozpaczy.
Nie pragnę nawiązać łańcucha przyczyn i skutków pomiędzy mem okrucieństwem a klęską — jestem wyższy ponad tego rodzaju słabostki.
Lecz zdaję sobie sprawę z łańcucha zdarzeń i nie chcę przeoczyć ani jednego ogniwa. Odwiedziłem zgliszcza w dniu, który nastał po pożarze. Mury z wyjątkiem jednego runęły, zaś ów jedyny wyjątek był właśnie przepierzeniem wewnętrznem, niezbyt grubem, położonem mniej więcej w miejscu, na którem wspierało się wezgłowie mego łóżka. Większość