Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom II 132.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szybkością umocował doń hak, na którym zazwyczaj wisiał pająk, i w okamgnieniu, jakby niewidzialną siłą porwany, łańcuch wzbił sę[1] ku górze o tyle, że hak stał się niedosiężny i, ma się rozumieć, pociągnął za sobą cały zespół orangutangów — tkwiących — twarz w twarz — jeden naprzeciw drugiemu.
Tymczasem maski zaniechały poniekąd swego popłochu i, ponieważ jęły patrzeć na to wszystko, jak na zręcznie uknuty figiel, wybuchły przeto gromkim śmiechem na widok zajętego przez małpy stanowiska.
Mnie ich jeno powierzcie! — zawrzasnął wówczas Hop-Frog, a jego głos przenikliwy górował nad zgiełkiem. — Mnie ich jeno powierzcie! Zdaje mi się, że znam ich osobiście. Niechno ja tylko dobrze się im przyjrzę, a powiem wam natychmiast, co to za jedni!
Tedy, nogami i rękami kłusując po głowach ciżby, dosięgnął tym trybem muru, poczem, porwawszy pochodnię z rąk jednej z karyatyd, tym samym trybem powrócił na środek sali, z małpią zwinnością wskoczył na łeb królowi i wpełznął po łańcuchu na wysokość stóp kilku, nachylając

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – się.