Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom II 076.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W pokoju do pomocy było dwoje służby — mężczyzna i kobieta, lecz nie czułem się dość na siłach, aby się podjąć tak poważnego zadania bez zapewnienia sobie skuteczniejszego współpracownictwa, niźli to, którego mogłyby udzielić wspomniane osoby w razie niespodzianego wypadku. Odsunąłem tedy doświadczenie na godzinę ósmą, kiedy przybycie znajomego mi poniekąd Teodora L. — studenta medycyny — miało mnie ostatecznie wybawić z mego zakłopotania. Pierwotnie postanowiłem wyczekiwać przyjścia lekarzy, lecz skłoniły mię do natychmiastowego rozpoczęcia doświadczeń — po pierwsze — usilne prośby Waldemara, po wtóre zaś — moje własne przekonanie, iż nie mam chwili do stracenia, gdyż było jasne, że chory kona.
P. L... był tyle uprzejmy, iż zadość uczynił wyrażonej przeze mnie prośbie notowania wszystkiego, cokolwiek się zdarzy. I właśnie na jego sprawozdaniu, że tak powiem, wzoruję moją opowieść. Pomijając skróty, przytaczam je dosłownie.
Było mniej więcej pięć minut do ósmej, gdy, ująwszy dłoń pacyenta, prosiłem go,