Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom II 055.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łej zgrai. W okamgnieniu uderzeniem pięści przyparłem go do muru i tam, mając go w swej mocy, kilkakrotnie, cios za ciosem, zanurzałem mu w piersiach szpadę z bydlęcą drapieżnością.
W tej chwili ktoś dotknął klamki u drzwi. Pośpiesznie zapobiegłem natrętnemu najściu i niezwłocznie powróciłem do konającego wroga.
Lecz jakiż język ludzki podoła dość opisowi owego zdumienia, owego przestrachu, który mię ogarnął na widok tego, co ujrzały wówczas oczy!
Przelotne mgnienie, stracone przeze mnie na zbliżenie się ku drzwiom, wystarczyło widocznie, aby u podstaw odmienić właściwy ład przeciwległych zakątków pokoju.
Olbrzymie zwierciadło — tak mi się wydało w mym popłochu — spiętrzyło się tam, gdziem poprzednio ani znaku po temu nie widział, i, ponieważ, zdjęty przerażeniem, szedłem ku temu zwierciadłu, własne moje odbicie, z twarzą wszakże pobladłą i od krwi plamistą, — szło ku mnie na spotkanie krokiem słabym i chwiejnym.
Tak mi się — powtarzam — zdawało,