Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom II 020.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

scyzoryka, że zgoła zatraciły i tę bylejakość formy, której im udzielono w czasach wielce zamierzchłych. Na jednym krańcu sali tkwił olbrzymi ceber wody, a na drugim — zegar niewiarogodnych rozmiarów.
Zamknięty w masywnych murach tej czcigodnej szkoły, spędziłem wszakże bez nudy i bez niesmaku trzecie pięciolecie mego żywota.
Płodny umysł dziecięcy nie wymaga od świata zewnętrznego pobudek dla swej pracy lub zabawy, i ponura na pozór jednostajność szkolnego istnienia obfitowała w podniety płomienniejsze, aniżeli owe, których dojrzalsza moja młodość szukała w uciechach zmysłowych, a wiek męski — w zbrodni. Wszakże muszę wyznać, iż pierwszy mój rozwój umysłowy był pod wieloma względami nie zbyt pospolity, a nawet ponad poziom wybiegający. Wypadki lat dziecinnych najczęściej nie pozostawiają w duszach ludzi dojrzałych zbyt wyraźnych śladów. Nic, jeno — cień mglisty, — wątłe a bezładne wspomnienie, — mętna gmatwanina kruchego wesela i urojonych trosk. Inaczej rzecz miała się ze mną. Zapewne z dzielnością doj-