Strona:PL Alighieri Boska komedja 541.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Winno cię było wieść przeciwną drogą. —
Nigdy natura ze sztuką złączona
Rozkoszy takiej ci nie objawiła,
Jak piękne członki, które mnie więziły,
A które dziś już w proch się rozsypały.
Jeśli więc moja śmierć odjęła tobie
Rozkosz najwyższą, jakaż rzecz śmiertelna
Żądzę twą mogła pociągnąć ku sobie?
Za pierwszym rzeczy zwodniczych postrzałem
Powinien byłbyś podnieść się ku niebu,
W ślad za mną, która już nie byłam taką.
Nie należało nadół spuszczać pióra
I nowych czekać ran z oczu dziewczyny,
Lub innej równie znikomej próżności.[1]
Nowotny ptaszek czeka aż nań strzelą
Dwa, lub trzy razy; lecz przed okiem tego
Co porósł w pierze, próżno sieć rozkładać,
Próżno nań z łuka ostre puszczać strzały.“
Właśnie jak dzieci wstydem oniemiałe,
Z okiem ku ziemi, stoją i słuchają,
Uznają winę i żałują za nią;
Tak i ja stałem, a ona mi rzecze:
„Jeśli bolejesz, słuchając, — wznieś brodę,
A patrząc, większej doznasz ty boleści.“
Z mniejszym oporem wyrwany z korzeniem
Pada dąb silny, kiedy weń uderzy
Wicher z północy, lub od ziemi Jaoba,[2]
Niż ja na rozkaz jej podniosłem głowę,

  1. Jest to napomknienie na miłość Dantego dla Gentuki, o której wspomina się w jednej z pieśni poprzedzających.
  2. Jaoba — imie jakiegoś władcy ziem Afrykańskich.