Strona:PL Alighieri Boska komedja 490.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
PIEŚŃ
DWUDZIESTA PIĄTA.

Była godzina, której należało
Bez żadnej zwłoki szczeblować na górę,
Bo ustąpiły kręgu południka
Słońce dla Byka, Noc dla Skorpiona.[1]
Więc jako człowiek, który się nie wstrzyma
Cokolwiek spotka, lecz kroczy swą drogą,
Kiedy potrzeby bodziec go dojmuje,
Tak i my w otwór wstąpiliśmy skały,
Jeden za drugim, wązkość bowiem schodów
Dzieli koniecznie tych, co po nich idą.
A jak bocianek, gdy mu latać chce się,
Podnosi skrzydła i spuszcza je znowu,
Bo rzucić gniazdo jeszcze się nie waży;
Tak chęć zapytać nieciła się we mnie
I gasła znowu, aż w końcu przybrałem
Wyraz człowieka, co mówić zamierza.
Słodki mój ojciec, nie zważając na to
Że szliśmy szybko, rzekł: „Puszczaj łuk mowy,
Coś go już napiął po żelezce same.“

  1. Według tego oznaczenia, w miejscu gdzie się znajdowali Poeci na górze Czyśca, była godzina druga po południu, a wpółsferzu przeciwległem — druga po północy.