Strona:PL Alighieri Boska komedja 351.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Trzy kroki, zda się, ledwie postąpiłem,
Już byłem w dole, i widzę — cień jeden
Wciąż patrzy na mnie, jakby chciał mnie poznać.
A już powietrze mierzchło, lecz nie tyle,
By między jego a memi oczyma
Nie rozwidniało, co się naprzód kryło.
On ruszył ku mnie, jam ruszył ku niemu...
Sędzio szlachetny![1] jakżem się ucieszył,
Widząc że jesteś nie w występnych tłumie.
Nie szczędząc wzajem żadnych witań pięknych,
Nino zapytał: „Dawnoż to przybyłeś
Do stóp tej góry przez dalekie wody?“
A ja mu na to: Ach! okropne miejsca
Przeszedłem, niż tu stanąłem dziś rano.
Jeszczem pierwszego życia nie postradał,
Choć tą wędrówką nabywam już drugie.
Skoro odpowiedź moją posłyszeli,
Sordel i duch też cofnęli się razem,
Jak ludzie nagłem olśnieni zdziwieniem.
Jeden do Mistrza, a drugi się zwrócił
Ku duszy jakiejś siedzącej i wołał:
„Powstań Konradzie, chodź tu i oglądaj
Co w łasce swojej Bóg uczynić raczył.[2]
A potem do mnie: „Przez dzięki szczególne,
Coś winien temu, który spraw swych dźwignię
Kryje tak szczelnie, że jest niedościgłą,
Gdy staniesz znowu za wielkiemi wody,
Powiedz Joannie, niech szle za mną modły,

  1. Sędzia szlachetny, jest to Nino de' Visconti di Pisa, który był sędzią w Galurze w Sardynji. Po jego śmierci, żona jego wyszła powtórnie zamąż, za Galeazzo Viscontu di Milano, czego później żałować musiała, bo była o 10 lat starszą od swego drugiego męża. Z pierwszego małżeństwa miała córkę Joannę, modlitwom której ojciec się przez Dantego poleca.
  2. Konrad Malaspina, władzca Lunigiany. (Patrz niżej obj. 8.)