Strona:PL Alighieri Boska komedja 305.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ażebym o nie Mistrza się zapytał.
Jużem je ujrzał większem i jaśniejszem.
Potem się oczom moim ukazało
Po obu stronach nie wiem, coś białego,
I znów stopniowo coś innego dołem...
Jeszcze Mistrz do mnie nie przemówił słowa,
Kiedy już białe zajaśniały skrzydła.
Naonczas, dobrze poznawsze żeglarza,
Zawołał: „Padaj, padaj na kolana!
I ręce składaj! oto aniół Boży:
Takich masz teraz widzieć tu sług Jego.
Gardzi on, widzisz, ludzkiemi przyrządy,
I niechce innych wioseł ani żagli,
Prócz własnych skrzydeł w tak dalekiej drodze.
Patrz, jak ku niebu wytęża je całe,
Powietrze siekąc wieczystemi pióry,
Co nie są zmienne jak śmiertelnych szaty.“
A w miarę tego, jak się ku nam zbliżał
Ów ptak niebieski, jaśniejszym się stawał,
Że oko z bliska wytrzymać nie mogło,
Więc je spuściłem. On tymczasem przybił
Do brzegu z łodzią tak zwinną i lekką,
Że się bynajmniej nie nurzała w wodzie.
U tyłu nawy sternik stał niebieski,
Na licach świętość niosąc wypisaną,
A wewnątrz więcej sta duchów siedziało,
Śpiewając wszyscy razem i w głos jeden,
Kiedy z Egiptu Izrael wychodził,[1]

  1. W oryginale jest po łacinie: In exitu Israel de Egypto. Jestto początek jednego z psalmów Dawida (CXIII.).