Strona:PL Alighieri Boska komedja 041.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Złudziła jego krasą mej postaci,
W sposób, co teraz jeszcze mnie oburza.
Miłość, co zmusza, kiedyśmy kochani,
Kochać wzajemnie, tak mnie zapaliła
Żądzą, by we mnie podobał on sobie,
Że nie opuszcza mnie ona i teraz!
Miłość do wspólnej przywiodła nas śmieci...
A tam Kaina oczekuje tego,
Który nas życia pozbawił oboje.“ —[1]
Te były słowa bolejących cieni.
Skłoniłem głowę, kiedym ją wysłuchał,
I długo z twarzą w dół zchyloną stałem,
Aż mistrz przemówił: „Co myślisz w téj chwili?“
Odpowiadając rzekłem: O nieszęśni!
Ileż to marzeń i życzeń roskosznych
Do boleśnego przywiodły je kresu!
A potem do nich obracając mowę,
Rzekłem: Franczesko! twa okrutna męka
Do łez mnie wzrusza smutkiem i żałością.
Powiedz mi jednak: w czas westchnień uroczych,
Jak pod miłości upadliście władzą?
Kiedy niejasne swe żądze poznali? —
A ona: „Nie masz straszniejszej boleści
Jak o dniach szczęścia wspominać w niedoli!
Wie o tem dobrze Mędrzec twój uczony.
Ale, jeżeli pragniesz tak gorąco
Miłości naszej poznać zaród pierwszy,
Płakać i razem będę opowiadać. —

  1. Kaina, jest to miejsce w ostatniem, dziewiątem piekieł kole, wyznaczone na udręczenie bratobójców, tak nazwane od bratobójcy Kaima. (Ob. P. XXXII.)