Strona:PL Alighieri Boska komedja 015.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
PIEŚŃ DRUGA.

Już dzień odchodził, a powietrze mroczne
Od pracy ziemskie uwalniało twory; —
Ja tylko jeden musiałem sposobić
Siły do walki z trudami podróży
I razem z własnem uczuciem żałości,
Którą dziś skreśli myśl, co już nie błądzi. —
Wspierajcie, Muzy, i ty duchu wielki![1]
Myśli, coś wszystko spisywała wiernie,
Tu dzielność twoja niechaj się okaże! —
Rzekłem: O wieszczu, który mnie prowadzisz,
Pierwej niż poczniem tę wędrówkę wielką,
Rozważ me siły, czy na nią wystarczą?
Mówisz, że niegdyś rodzic Sylwjusza,[2]
W krewkości swojej i zmysłów powłoce,
Odbył pielgrzymkę do wieczności progów.
Lecz, jeśli jemu wróg wszelkiego złego
Łaskę okazał, mając na uwadze,
Że wielkich rzeczy miał on być początkiem, —
Słusznem to uzna każdy człek rozumu;
Bo on był zdawna wyznaczony w niebie

  1. O alto ingegno. Rozumieją niektórzy, że Dante przyzywa na pomoc potęgę geniuszu; mnieby się zdało, że Poeta miał na myśli wysoki geniusz Wirgiljusza, swego Mistrza i Wodza w tej zaświatowej pielgrzymce.
  2. Rodzicem Sylwjusza był Eneasz.