Strona:PL Agaton Giller-Opisanie zabajkalskiej krainy w Syberyi t. 1 260.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Między schwytanymi był Kruszyński Antoni, Michał Mucha i Michał Strzemienny, wszyscy włościanie. Złapanych posądzali o danie początku pożarowi i ucieczce. Obwinieni odepchnęli od siebie taki zarzut, lecz sąd dla tego, żeby zasłużyć się i odebrać od cara nagrodę, potrzebował choćby na najniewinniejszego winę zwalić, byle tylko wykazać swoją gorliwość i zręczność.
Biciem, kułakami, intrygami i podstępem zmuszał ich sąd wojenny do fałszywego przyznania się, i zrobił, co zamierzał. Przyznano ich za naczelników demonstracyi w stodole, skazano do kopalni nerczyńskich i w Warszawie każdemu z nich dano po 1,000 kijów. Po wyjściu na osiedlenie Kruszyński ożenił się z Sybiraczką, niewiedząc nawet o tem, że dzieci swoje skazuje przez to na wynarodowienie.
Gospodarny i oszczędny, bawił się rolą, furmaństwem, a zerwawszy się przy dźwiganiu ciężarów, zachorował i umarł przed kilku laty. Koledzy jego z Błonia żyją dotąd i mieszkają w Kułtumie. Mucha prawdziwy polski parobczak, nieożenił się i służy u Michała Gruszeckiego, a Strzemienny ma żonę Sybiraczkę i niemogąc nigdy już wrócić do Polski, pracuje ciężko nad zabezpieczeniem losu dzieciom urodzonym w niewoli.
Na tym także cmentarzu został później pochowany powszechnie znany w okolicy Kułtumy Stanisław Marciejewski. Była to figura zagadkowa, osoba, której pochodzenia nikt nie znał i niewiedział, zkąd i za co tu był przysłany. Charakter i życie Marciejewskiego nie zasługuje na biografię, bo nie było w nim wyższej moralności. Miał nie jedną wadę i nie jedną ujemną stronę w charakterze, które wspomnienie o nim nakazywałoby pokryć zapomnieniem. Wszakże był to człowiek wpadający w oko, typ żołnierza umiejącego się bić, dowcipkować, hulać i lekko życie pędzić. Dowcip jego był bardzo oryginalny. Wzbudzał zawsze wesołość i śmiech w towarzystwie; był to dowcip rzeczywiście koszarowy. Opowiadał mnóstwo anegdot o oficerach polskiego wojska i z życia swego w niewoli.
«Znałem dymisyonowanego feldjegra moskiewskiego,» mówił Marciejewski, «feldjegra, który rozwożąc carskie ukazy,