Strona:PL Agaton Giller-Opisanie zabajkalskiej krainy w Syberyi t. 1 232.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z lekka tylko deszczem kropiące, za nimi znowuż bledsze chmury nadciągały, niebo się zwolna wycierało i powróciła pogoda. W przemokłej ziemi koła wozu grzęzły po osie; bydlęta natężały wszystkie siły, ażeby wóz z błota wyciągnąć, i tu dopiero pomyślałem: nie masz tego złego, coby na dobre nie wyszło. Końmi musiałbym jeszcze dłużej jechać niż bykami, bo i najlepszy koń zmęczyłby się na takiej drodze i co chwila potrzebowałby wypoczynku.
Na górę Kulindę prowadzi najohydniejsza droga, zawalona pniami i bryłami skalnemi, trząska i śliska, byki jednak i na górę wóz wciągnęły a dalej już po lepszej drodze zwolna się spuszczały. Z Kulindy długo zatrzymał na sobie mój wzrok piękny widok doliny szyłkińskiej, o którym już pisałem jadąc do Kary. Na dobrej drodze poganiacz byków siadł na wóz i rozpoczął ze mną rozmowę. Był on rodem z Mołdawii. Fizyonomia jego wyrazista, szlachetnych południowych rysów, uderzyła mnie z samego początku, chociaż fatalne piętna K. A. T. na policzkach i na czole, wzbudzały ku niemu odrazę, bo mówiły, że człowiek ten jest mordercą. Miał on swój dom w Bessarabii nad Prutem, posiadał też tam obszerne gospodarstwo, zasiewał szerokie pola kukurydzą, miał i własną winnicę, wielkie stado bydła i żył w obfitości. Majątek jego wzbudzał zazdrość chciwych ludzi, którzy łaknąc jego zbiorów, zgubili go, podrzuciwszy trupa zamordowanego człowieka w ogrodzie za domem. Podejrzenie było wielkie, a nie mógł i nie umiał usprawiedliwić się przed sądem; został więc napiętnowanym, obili go knutami i posłali do kopalni w Syberyi. Tak on sam opowiadał wypadki, które go aż tutaj zaprowadziły. Wspominał z tęsknotą rodzinne strony i pragnął do nich powrócić, jakie bo tam życie.... wszystkiego można dostać, a wszystko tanie. Tutaj wszystko inaczej: zimno, chleb drogi, owoców niema i człowiek wlecze nędzne życie jak w pustyni. Powiedziałem mu, że w skutek traktatu niedawno zawartego w Paryżu, południowa część Bessarabii, a więc i okolica, w której mieszkał, przeszła pod władzę Turcyi. Cieszył się z tego Mołdawianin, bo mówił, że lepiej jest żyć pod Turkiem niż pod Moskalem. «Byłem ja kilka razy w Turcyi,» mówił mi, «i znam dobrze Turków. Go-