Strona:PL Agaton Giller-Opisanie zabajkalskiej krainy w Syberyi t. 1 185.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

siwym starcem, zaniechał niepodobne ucieczki, a jako niezdatny już do robót został uwolniony z kopalni i wałęsał się po Dauryi rozmaicie zarabiając na kawałek chleba.
Kilku naszych wygnańców w Gazimurze roku 1840, wyszli pewnego dnia na przechadzkę na góry. Na jednym z wyniosłych szczytów zwabieni pięknym widokiem siedli i odpoczywali; zadumanie ich przerwał głos altowy, rozlegający się u stóp góry. Ostry, cienki głos brzmiał ciągle między drzewami i zbliżał się ku wierzchołkowi. Poznawszy słowa znanej polskiej pieśni, wygnańcy ciekawie upatrywali śpiewaka. Wkrótce i śpiewak wyszedł z gąszcza drzew i wszedł na wierzchołek: był to starzec małej postaci, zgarbiony i okryty łachmanami żebraka; na plecach niósł worek z kawałkami rudy i bęben. Krok jego był rzeźwy i szparki; przywitał siedzących po polsku. Był to L., który wiecznie jak tułacz wałęsał się po górach i puszczy dla wyszukania nowych pokładów metalowych; nigdy nic nie znalazł, przecież worka z kawałkami rudy, noszonemi na pokaz, nigdy nie porzucał jak i bębna, na którym zwykle ogłaszał przyjście swoje do wsi.
Dziwna postać, ruchy, mowa, ubiór, worek i bęben, rozbudziły ciekawość wygnańców; pytali się go więc o przeszłość i przygody.
Lewicki mówił im, że się urodził szlachcicem, że w Polsce zostawił żonę i dzieci, że wnuki jego są już dzisiaj oficerami i urzędnikami; o powodach zesłania go do Syberyi zamilczał, a o przygodach swoich w katordze szczegółowo opowiadał. Zapytany, z czego się utrzymuje? odpowiedział, że z łaski ludzi, o którą nigdy nie prosi, lecz danej nieodrzuca. Gdy go zachęcali do pracy, rzekł: «Nie, serce ojczyzno! (takie było z lepszych czasów jego przysłowie) nie! nigdy nie pracowałem, pracować nie będę. Moskale bili, a nie mogli zmusić mnie do roboty.» Pragnąc uwolnić go od nędzy i wałęsania się zabezpieczyli mu wygnańcy przytułek i kawałek chleba na starość; lecz nie długo korzystał z ich uczynności. Siedzenie na jednem miejscu było dla niego przykre jak więzienie, po kilku więc tygodniach po-