Strona:PL Agaton Giller-Opisanie zabajkalskiej krainy w Syberyi t. 1 182.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

obcych łatwo się uczą. Do przedmiotów, które wymagają nie tyle machinalnej wprawy, ile myśli i pojętności serca, niemają ani ochoty, ani zdolności. Obojętność w wierze niepochodzi z filozofii i rozumowego spekulowania, ale ze stępionego serca; spostrzegać się ona daje, jakby choroba dziedziczna nawet w dzieciach.
Mały Syberyak, podobnie jak i dorosły, jest posłuszny, zręczny, wprawny; nigdy w szkole nie podnosi swego umysłu, serca nie rozszerza i nie rozjaśnia moralnego pojęcia i kończy nauki, zdatny do zwyczajnego, ograniczonego własnemi potrzebami życia, wcześnie już umiejąc radzić sobie w każdej okoliczności i wypadku. Nie sięga wysoko jego dusza, nie pnie się do żadnych wyżyn, obcą mu jest potrzeba obywatelskiego życia, lecz wie jak zabiegać o swe potrzeby, jak się wywinąć z trudnego położenia, jak wystarczyć samemu sobie i zrobić majątek.
Czas już wrócić do tutejszego klimatu. 24. czerwca spadł deszcz ulewny, cały dzień grzmiało i błyskało się, lecz przez następne dni świeciła piękna pogoda, chmury zrzadka przeciągają przez góry, a gęstą, ranną mgłę wiatr powoli zdmuchuje z dolin. Dnia 27. nadciągnęła burza z Mandżuryi; w blizkości mego mieszkania piorun wpadł do chaty i zabił mężczyznę, a kobietę obok niego stojącą nabawił kontuzyi. 28. czerwca deszcz mrzył przez cały dzień; 29. i 30. była pogoda i umiarkowane gorąco.
Dzień 1. lipca znowuż mokry; dzisiaj przechodziła przez Szyłkę partya aresztantów do karyjskich kopalni złota. Śpiew proszący o jałmużnę rozległ się na ulicy i wyprowadził ku nim miłosiernych ludzi. Już wiele miesięcy upłynęło od czasu, gdym podobnie do nich podróżował; okropne wrażenia tej podróży już się w części zatarły, a jednak na widok tych wynędzniałych, groźnych i ponurych fizyonomij, tych pobrzękujących kajdan, bagnetów i szarych żołnierzy, wstrząsnęła mną odraza i przypomniała wszystkie sceny, na które patrzyłem, będąc z nimi złączonym przez szesnaście miesięcy. Ludzie ci, posłani do kopalni, zamknięci w więzieniu i w kajdany okuci, pędzeni do ciężkich robót i bici za lenistwo lub niewyrobienie naznaczonej im roboty, myślą ustawicznie