Strona:PL Agaton Giller-Opisanie zabajkalskiej krainy w Syberyi t. 1 039.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zabajkalskimi kozakami dowodzi ataman, mieszkający w Czycie i będący zarazem gubernatorem zabajkalskiego obwodu.

    Broniliśmy zawsze wolności — a tu gdzie jej niema, staraliśmy się ją wywołać przez rozszerzenie oświaty i ludzkich pojęć. Rozproszeni po świecie, instynktowo nawet w tym duchu działamy. Są liczne zboczenia z tej polskiej drogi, — dziwna jednak rzecz, iż nawet ciemny bez wykształcenia byle uczciwy Polak, w obcej stronie ma w sobie coś wyższego, co go zmusza mimo wiedzy być użytecznym dla społeczeństwa.
    Aleksander II. uwolnił politycznych polskich wygnańców i lud uczuł ich stratę i dobrze ich wspomina. Zostało tylko 27 rozproszonych po całej wschodniej Syberyi. których rząd nie chciał uwolnić.
    Po wyjeździe większej liczby wygnańców zdawało się, że element polski za Bajkałem będzie się zmniejszać, aż oto zaczęły przybywać całe tłumy Polaków na wieczne osiedlenie, w stanie niewolniczym do ziemi tutejszej jako kozacy przywiązani.
    Jest to nowa faza w tutejszem wygnaniu.
    Bez hałasu, sprawy, bez wyroku, drogą prostego odkomenderowania, do czego każda władza wojskowa nad podwładnymi jej żołnierzami ma prawo, pozbawiono i pozbawiają Polski kilku tysięcy młodych ludzi, skazują ich na zatracenie narodowości i wiary swojej i na wieczne oddalenie od ojczyzny.
    Wygnanie ich przykrzejsze jest od wygnania politycznych więźniów. Tamci jako ludzie wykształceni i posłani za sprawę, która w wrogach nawet budzi uszanowanie, łatwiej mogli sobie wyrobić pozycyą poważną i życie mniej zależne; ci tymczasem, nie mają nadziei powrotu, są ciemni, więc nie zajmą wybitniejszego stanowiska i skazani są na najprzykrzejszą, najuciażliwszą, bo wojskową zależność. Biedni ludzie, serce się mi kraje, gdy patrzę na nich straconych dla kraju, gdy widzę wpływy i łapki, które im wydrzeć mają ducha, mowę i wiarę ojczystą.
    Rząd przy osiedlaniu ich trzymał się prawidła rozpraszania, rozdzielania. Osiedlanie większemi grupami, mogłoby się przyczynić do trwałości w mowie i w wierze polskiej; niezwracając więc uwagi na sympatye, przyjaźń, pokrewieństwo, pochodzenie, porozrzucał ich na znacznej przestrzeni, w każdej wsi po kilku. Okoliczność ta, nie pozwalając im zgrupować się, przyczyni się do prędkiego ich wynarodowienia.
    Wszyscy są ludzie młodzi, dużo z nich ma żony w Polsce, które do nich jadą, większa jednak liczba jest bezżenna. W chacie, w gospodarstwie, potrzebna jest kobieta, wiek zupełnego rozwinięcia sił męzkich, wiek afektów potrzebuje przedmiotu miłości, a żenić się nie mogą z rodaczkami, bo niema tu Polek — muszą więc żenić się z Rosyankami. Ożenek taki pozbawi ich potomstwo wiary katolickiej, bo nietoleranckie prawo, zmuszające dzieci urodzone z małżeństwa, w którem jedna osoba jest panującej wiary, wychowywać w wierze grecko-rosyjskiej, ściśle jest dotąd w Moskwie przestrzegane.
    Naród, nie może ich winić za te żenienia się i takim sposobem wynarodowienie potomstwa, bo ci biedni ludzie wiecznie tu, bez nadziei powrotu przebywać muszą, a ulegając jak my wszyscy potrzebom natury,