Strona:PL Adam Mickiewicz-Pan Tadeusz 471.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ale próżno krzywdzące chartów wieści szerzył,
Wojski zaprzeczył, i nikt kuchcie nieuwierzył.

Już goście zgromadzeni w wielkiéj zamku sali,
Czekając uczty w koło stołu rozmawiali,
Gdy Pan Sędzia w mundurze Wojewódzkim wchodzi,
I Pana Tadeusza z Zofią przywodzi.
Tadeusz lewą dłonią dotykając głowy,
Pozdrowił swych dowódców, przez ukłon wojskowy.
Zofia z opuszczoném ku ziemi wejrzeniem,
Zapłoniwszy się, gości witała dygnieniem;
(Od Telimeny pięknie dygać wyuczona.)
Miała wianek na głowie jako narzeczona,
Z resztą ubior ten samy w jakim dziś w kaplicy
Składała snop wiosenny dla Boga Rodzicy.
Użęła znów dla gości nowy snopek ziela;
Jedną ręką zeń kwiaty i trawy roździela,
Drugą swój sierp błyszczący poprawia na głowie:
Brali ziółka całując jéj ręce wodzowie.
Zosia znowu dygała w koléj zapłoniona.

W tém Jenerał Kniaziewicz wziął ją za ramiona,