Strona:PL Adam Mickiewicz-Pan Tadeusz 339.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dziwném zrządzeniem losów, po tym samym brzegu
Jechał Hrabia, na czele dżokejów szeregu,
A zachwycony wdziękiem nocy tak pogodnéj
I harmonią cudną orkiestry podwodnéj,
Owych chorów co brzmiały jak arfy Eolskie,
(Żadne żaby nie grają tak pięknie jak Polskie)
Wstrzymał konia i o swéj zapomniał wyprawie,
Zwrócił ucho do stawu i słuchał ciekawie.
Oczy wodził po polach, po niebios obszarze:
Pewnie układał w myśli nocne peizaże.

Zaiste, okolica była malownicza!
Dwa stawy pochyliły ku sobie oblicza
Jako para kochanków; prawy staw miał wody
Gładkie i czyste jako dziewicze jagody.
Lewy ciemniejszy nieco, jako twarz młodziana
Smagława, i już męskim puchem osypana.
Prawy złocistym piaskiem połyskał się w koło
Jak gdyby włosem jasnym; a lewego czoło
Najeżona łozami, wierzbami czubate;
Oba stawy ubrane w zieloności szatę.