Strona:PL Adam Mickiewicz-Pan Tadeusz 329.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I rumieniąc się) powiem prawdę; tę panienkę,
Zosię, wychowanicę stryja, podobałem
Bardzo, choć tylko parę razy ją widziałem;
A mówią że stryi dla mnie za żonę przeznacza
Podkomorzankę, piękną, i córkę bogacza.
Teraz niemogłbym s Panną Różą się ożenić,
Kiedy kocham tę Zosię; trudno serce zmienić!
Nieuczciwie, żeniąc się z jedną kochać drugą,
Czas może mnie uleczy; wyjadę — na długo.

— Tadeuszku! stryj przerwał; to mi dziwny sposób
Kochania się — uciekać od kochanych osób,
Dobrze żeś szczery; widzisz, głupstwo byś wypłatał
Odjeżdzając: a co Waść powiesz, gdybym swatał
Sam Waci Zosię? He? cóż nie skoczysz z radości?

— Tadeusz rzekł po chwili: dobroć Jegomości
Dziwi mnie! lecz cóż? łaska stryja Dobrodzieja
Nie przyda się już na nic! Ach! próżna nadzieja!
Bo Pani Telimena! nieodda mi Zosi!
— Będziem prosić, rzekł Sędzia —