Strona:PL Adam Mickiewicz-Pan Tadeusz 326.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tu Ksiądz łzy otarł, habit zapiął, kaptur włożył,
I okienicę tylną pocichu otworzył,
Widać było że oknem do ogrodu skakał: —
Sędzia zostawszy jeden, siadł w krześle i płakał.

Chwilę czekał Tadeusz, nim w klamkę zadzwonił;
Otworzono mu, cicho wszedł, nisko się skłonił,
— Stryjaszku Dobrodzieju, rzekł, ledwie dni kilka
Przebawiłem tu, dni te minęły jak chwilka;
Nie miałem czasu s twoim domem się nacieszyć
I s tobą, a odjeżdzać muszę, muszę śpieszyć
Zaraz, dzisiaj Stryjaszku, a jutro najdaléj:
Wszak pamiętacie, żeśmy Hrabiego wyzwali.
Bić się z nim to rzecz moja, posłałem wyzwanie,
W Litwie jest zakazane pojedynkowanie,
Jadę więc na granicę Warszawskiego Księstwa;
Hrabia prawda fanfaron, lecz mu nie brak męstwa,
Na miejsce naznaczone zapewne się stawi,
Rosprawiam się; a jeśli Bóg pobłogosławi,
Ukarzę go, a potém za Łososny brzegi
Przepłynę, gdzie mnie bratnie czekają szeregi.
Słyszałem że mi ojciec testamentem kazał,