Strona:PL Adam Mickiewicz-Pan Tadeusz 226.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Cofa się ku drzwiom. — « Łapaj! » krzyknęła gromada.

Jako wilk obskoczony znienacka przy ścierwie,
Rzuca się oślep w zgraję co mu ucztę przerwie,
Już goni, ma ją szarpać, wtém śród psiego wrzasku
Trzasło ciche półkorcze, wilk zna je po trzasku,
Śledzi okiem, postrzega, że s tyłu za charty,
Myśliwiec wpół schylony, na kolanie wsparty
Rurą, ku niemu wije, i już cyngla tyka;
Wilk uszy spuszcza, ogon podtuliwszy zmyka,
Psiarnia s tryumfującym rzuca się hałasem,
I skubie go po kudłach, zwierz zwraca się czasem,
Spojrzy, klapnie paszczęką, i białych kłów zgrzytem
Ledwie pogrozi, psiarnia pierzcha ze skowytem.
Taki Gerwazy z groźną cofał się postawą,
Wstrzymując przeciwników oczyma i ławą,
Aż razem z Hrabią wpadli w głąb' ciemnéj framugi.

« Łapaj! » krzykniono znowu; tryumf był nie długi:
Bo nad głowami tłumu Klucznik nie spodzianie
Ukazał się na chorze, przy starym organie,
I s trzaskiem jął wyrywać ołowiane rury,