Strona:Nowelle (Halévy) 44.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ga w tem, żem cię pokochał! Nie, tylko początek naszego romansu był niezwykły i rozkoszny. Pokochaliśmy się niejako z instynktu, zdaleka, od pierwszego wejrzenia, niepotrzebując mówić do siebie, ani się znać. Co do mnie, odrazu wyczytałem twą duszę w oczach. Od 11-go czerwca, to jest od owego obiadu, aż do 17 sierpnia, czyli do dnia ślubu, zamieniliśmy z sobą dużo, dużo słów; powiedzieliśmy sobie wiele słodkich i miluchnych rzeczy, ale nigdy, Joasiu moja, nie było pomiędzy nami rozmowy tkliwszej, namiętniejszej jak ta niedorzeczna, na podwórzu, przy stajni, wobec Jowisza i Picot’a. Takie wzruszenie opanowało mię wtenczas, żem uczuł, iż w twoich rękach los mój spoczywa. Wyszedłem z tego dziedzińca na ulicę les Arcades z tą pewnością, że będziesz moją i że poświęcę temu całe życie, żeby cię uszczęśliwić. Dwa lata upłynęło już od owej chwili... Czy dotąd udało mi się to, kochaneczko moja?
— O! tak, mój najdroższy. O! tak!...

Już nie siedziała na poduszce, lecz u niego na kolanach... Odłożyli na bok książeczki i nie czytali więcej tego wieczoru.