Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1888 No5 part11.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Drugi długi, cienki, przejrzysty prawie.
Pierwszym był pan Raymond, drugim Larifla.
Pierwszym zwierzyna a drugim strzelec.
Tylko, że zwierzyna nabawiała w tym razie strzelca ogromnej trwogi.
Skoro Raymond i Larifla zniknęli zupełnie, pan de Credencé wszedł do zakładu.
Kazał otworzyć ten sam gabinet, w którym przed chwilą naradzał się z Raymondem, a że chłód i wilgoć nocna dały mu się we znaki, kazał podać sobie grzanego wina, lubo miał obrzydzenie do wszystkich napojów podawanych w miejscach podejrzanych.
Po chwili chłopiec bufetowy postawił na stole przykrytym zatłuszczoną ceratą — wazę dawniej platerowaną, teraz wytartą do czerwoności a napełnioną dymiącym napojem z mocnym zapachem gwoździków i muszkatołowej gałki.
Cienkie kawałki cytryny pływały po wierzchu.
Przejęty szacunkiem dla gościa, który kazał sobie służyć takim drogim napojem, chłopak odezwał się z pokorą:
— Oto biszot co się nazywa obywa-