Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1888 No20 part6.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Znam... znam... — odpowiedział Larifla, — i podejmuję się ich zaprowadzić...
— Właścicielem sklepu jest człowiek bardzo uczciwy, który nie widzi czego widzieć nie potrzeba, nie słyszy czego słyszeć nie wypada... W głębi sklepu znajduje się gabinet... tam się otóż zbierzecie i tam ja stawię się po was. Każecie sobie podać obiad, ale pić musicie skromnie, bo musicie być zupełnie przytomni...
— Bądź spokojny... — odezwał się Radis noir, — nie wypije się więcej jak potrzeba... każdy po litrze wina jak panienka, i po kieliszeczku wódki na zakończenie!...
— Czy chodzi o wytropienie jakiego wielkiego skarbu?... — zapytał niewyraźny głos Bec de miela.
— Czy potrzeba napaść na kogo? — dorzucił Tape à l’oeil z kolei.
— Nie idzie ani o kradzież ani o gwałt... — odpowiedział pun de Credencé.
—Cóż więc w takim razie będziemy mieli z tego u dyabła?... — burknął Radis noir.
— Pracować będziecie na mój rachunek, więc ja wam za to zapłacę.
— I co dasz?...
— Po trzy napoleony każdemu...