Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No261 part10.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Nieszczęśliwy ojcze! — pomyślał Gaston. Bóg mi świadkiem, że pragnąłbym cię ocalić, gdybym nie miał do ocalenia córki.
Naraz Joson się odezwał.
— Panie!... panie!...
— Co takiego? mów prędzej!
— Oto jest!... oto jest... na prawo... tam... to ta biedna panienka... jestem zupełnie tego pewny!... Boże... tak niedaleko od nas.
— O gdybyśmy mieli drąg z hakiem.
Zaledwie Joson wypowiedział powyższe słowa, Gaston zwrócił oczy w miejsce wskazana i zobaczył pod wodą ubranie kobiece i długie bląd włosy.
Była to rzeczywiście młoda panienka z Białego domku.
Nie tracąc ani sekundy czasu, bo w takich razach sekunda znaczy godzinę, zrzucił przemokłe płócienne okrycie żeby mu nie tamowało ruchów i skoczył w przepaść.
Joson probował krzyczeć, ale głos zamarł mu w gardle, pozostał więc milczący i nieruchomy, podobniejszy do statuy raczej, aniżeli do żywego stworzenia.
Gaston z razu pokryty ogromną falą, wydobył się jednak zaraz i płynął