Ta strona została skorygowana.
— Stało się, że około jedenastej, usłyszałem tentent ciężkiego konia, na którym siedziało grube jakieś chłopisko, wyśpiewywujące na całe gardło głosem ochrypłym.
— Jakże ci serce musiało bić gwałtownie.
— Nie bardzo... myślałem o Mirzie.. wyszedłem z ukrycia, stanąłem na samym środku drogi, a gdy koń zbliżył się na jakie trzy kroki, zadałem mu pomiędzy uszy cios tak potężny, że runął w tej chwili w piasek...
— Brawo kumie!... Ja nie byłbym zrobił inaczej...
Pobielacz ciągnął dalej: