Strona:Listy Annibala z Kapui (Przezdziecki) 022.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

czekać i nazajutrz, 10 b.m. z rana wyruszyłem w drogę bez dalszéj zwłoki. Niespodzianie stanąłem u bramy, przy któréj nie wielu było żołnierzy, a ci nieśmieliby nam, daleko liczniejszym, zabronić wyjazdu. Tak więc bez przeszkody udałem się ku Krakowowi, nie mogąc z gościńca zbaczać, dla ogromnych śniegów. Niedaleko miasta spotkałem posłańca od mego Sekretarza z listem od Officyała Dyecezyi, donoszącego, że Podwojewodzy nie pozwalał mi do Królestwa wjeżdżać; że natychmiast dał o tém wiedzieć Senatorom do Warszawy; a że tymczasem trzeba było na odpowiedź czekać. Jednak, będąc już w Królestwie, kazałem naprzód jechać, spodziewając się, że wieczorem z nienacka do Krakowa zajadę, do przygotowanego dla mnie pałacu Biskupiego. Ale nie udało mi się, ponieważ brama już zamkniętą była; a doniósł mi Sekretarz, że po wszystkich częściach miasta utrzymywano pilną straż, aby nikt obcy nie wjechał. Zatrzymałem się zatem na przedmieściu w klasztorze Karmelitów, a słysząc, że i dowódzca załogi Oświecimskiéj o mnie pisał, z rana dałem wiedzieć Podwojewodzemu gdziem się znajdował. Zrazu okazał mi swoje nieukontentowanie, żem granicę przebył, i dodał, że ponieważ tak daleko zajechałem, nic już na to poradzić nie może, ale że nie ma władzy przyjmować mnie do miasta, bez wyraźnego rozkazu P. Wojewody. Lubo mu zarzucano, że znajduję się w nader niewygodnéj kwaterze; i że kiedy już w Królestwie jestem, mała w tém różnica czy w mieście będę, czy na tak bliskiém przedmieściu; odpowiedział, że nie jest