Strona:Król Lir (William Shakespeare) 099.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Kordelia.O, bogi, uleczcie,
Tę wielką szczerbę w tej zranionej duszy!
Wróćcie harmonię rozstrojonym zmysłom
Ojca, co się stał dzieckiem.
Doktor.Czy nie każe
Wasza Królewska Mość obudzić króla?
Dość już spał.
Kordelia.Rządź się, panie, własnem zdaniem
I uczyń, co tylko uznasz za stosowne. —
Czy on ubrany?
Dworzanin.Tak, Łaskawa Pani.
Pogrążonemu w śnie głębokim świeżą
Daliśmy odzież.
Kent.Bądź Pani obecną,
Gdy go przebudzim; jestem prawie pewny,
Że teraz będzie spokojniejszy.
Kordelia.Dobrze.
(Król Lir w krześle śpiący wniesiony zostaje na scenę).
Doktor. Bliżej. — Powiedzcie, żeby głośniej grano.
Kordelia. Drogi mój ojcze, oby moje usta
Były lekarstwem i ten pocałunek
Ukoił boleść, którą moje siostry
Czcigodny wiek twój zatruły!
Kent.Kochana,
Zacna istoto!
Kordelia.A! chociażbyś nawet
Nie był ich ojcem, te białe kędziory
Powinny były litość w nich obudzić.
Czyliż to była twarz do wystawienia
Na pastwę wichrów, deszczu i piorunów,
Jak owa biedna, stracona placówka
W wiotkim szyszaku? Pies mojego wroga
Choćby mię ugryzł, byłby był przytułek
W taką noc znalazł przy mojem ognisku.
A tyś poprzestać musiał, biedny ojcze,
Na chlewnej strzesze, na skąpej i zgniłej
Garści barłogu, wśród świń i włóczęgów.
O, bogi, bogi! to cud, że cię życie
Nie opuściło z przytomnością razem.
Budzi się; przemów do niego, doktorze.
Doktor. Uczyń to Pani, to będzie właściwiej.
Kordelia. Jakże się miewa nasz dostojny chory?
Jakże się Wasza Królewska Mość czuje?