Strona:Król Lir (William Shakespeare) 072.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Edgar. Zły wróg dręczy biednego Tomka głosem słowiczym. Hoberdydas woła w brzuchu Tomka o parę śledzi. Nie kracz, czarny demonie, nie mam dla ciebie strawy.
Kent. Wyjdź, drogi Panie, z tego odrętwienia;
Możebyś spoczął, położył się?
Król Lir.Potem,
Wprzód indagacya. Przyprowadźcie świadków. —
(Do Edgara).
Zacny jurysto w długiej todze, zasiądź!
(Do błazna).
A Waćpan, jego szanowny kolego,
Chciej zająć miejsce przy nim. —
(Do Kenta).
Wasza Miłość
Należysz do kompletu; siądźże także.
Edgar. Sądźmy sumiennie.
Śliczna pasterko, powiedz, dlaczego
Owieczki wpuściłaś w zboże?
Daj pocałować ustka twe hoże,
Nic się twej trzódce nie stanie złego.
Prr! kocica bura.
Król Lir. Badajcie naprzód tę: to Goneryla. Zeznaję, prześwietny sądzie, pod przysięgą, że ona zdeptała wszelkie względy należne królowi, jej ojcu.
Błazen. Przystąp, miledy. Zwiesz się Goneryla?
Król Lir. Nie może temu zaprzeczyć.
Błazen. Wybacz, wziąłem cię za dziurawy stołek.
Król Lir. A to ta druga; krzywe jej spojrzenia
Zdradzają grunt jej serca. — Łapać, łapać! —
Ognia i miecza! — Ha, wy przekupieni!
Przedajny sądzie, pocoś jej dał uciec?
Edgar. Poleć bogom swoje pięć klepek!
Kent. O, nędzo! — Gdzież jest owa tęgość ducha,
Którą, ręczyłeś Panie, że zachowasz?
Edgar (na stronie). Łzy moje biorą udział w jego doli,
Tak, że mi trudno dotrwać w mojej roli.
Król Lir. Nawet maleńkie pieski, mops, szpic, daksik,
Szczekają na mnie.
Edgar. Tomek rzuci na nie głową. — A zasię, sobaki!
Czy wasz pysk czarny, czy biały,
Choćbyście wściekle kąsały,
Pudle, muce, wyżły, brysie,
Plemię gończe i kundysie,