Ta strona została uwierzytelniona.
Tak odraźliwą, jaka kiedykolwiek,
Z ujmą ludzkości, do stanu zwierzęcia
Zbliżyła nędzę; twarz sobie pomażę
Błotem, łachmanem członki przyoblekę,
Włos sobie zbiję w kołtuniaste kłaki,
I tak wpół nagi stawiać będę czoło
Wiatrom i wszelkim dopuszczeniom niebios.
Za wzór mi będą do naśladowania
Znani w tym kraju bedlamscy żebracy,
Którzy, wydając jęki przeraźliwe,
Wrażają sobie w wychudłe ramiona
Szpilki, cierniowe kolce, ćwieki z trzmielu,
I opłakanym tym widokiem, chodząc
Po dworkach, chatach, po młynach i hurtach,
Bądź to pokorni, bądź jak opętani,
Na biednych kmieciach wymuszają litość.
Biedny Edgarze, zostań biednym Tomkiem!
Będziesz przynajmniej czemś pod tym przydomkiem.
(Wychodzi).
Z ujmą ludzkości, do stanu zwierzęcia
Zbliżyła nędzę; twarz sobie pomażę
Błotem, łachmanem członki przyoblekę,
Włos sobie zbiję w kołtuniaste kłaki,
I tak wpół nagi stawiać będę czoło
Wiatrom i wszelkim dopuszczeniom niebios.
Za wzór mi będą do naśladowania
Znani w tym kraju bedlamscy żebracy,
Którzy, wydając jęki przeraźliwe,
Wrażają sobie w wychudłe ramiona
Szpilki, cierniowe kolce, ćwieki z trzmielu,
I opłakanym tym widokiem, chodząc
Po dworkach, chatach, po młynach i hurtach,
Bądź to pokorni, bądź jak opętani,
Na biednych kmieciach wymuszają litość.
Biedny Edgarze, zostań biednym Tomkiem!
Będziesz przynajmniej czemś pod tym przydomkiem.
(Wychodzi).
Król Lir. Rzecz dziwna, że tak wyjechali z domu,
Nie odprawiwszy mojego posłańca.
Nie odprawiwszy mojego posłańca.
Rycerz. Dniem wprzód, o ile słyszałem, nie było
O tym wyjeździe u nich ani mowy.
O tym wyjeździe u nich ani mowy.
Kent. Cześć ci, szlachetny Władco.
Król Lir. Tam do licha!
Cóż to, czy bawisz się w hańbę?
Cóż to, czy bawisz się w hańbę?
Kent. Nie, Panie.
Błazen. Cha, cha! patrzcie, ten nosi podwiązkę nie lada. Konie wiąże się za głowę, psy i niedźwiedzie za szyję, małpy za biodra, a ludzi za nogi; kiedy nogi nie statkują, dostają drewnianą obrożę.
Król Lir. Któż to do tego stopnia zapomina
Winnych mi względów, że cię tu osadził?
Winnych mi względów, że cię tu osadził?
Kent. Dwoje ich, Panie, on i ona: syn twój
I twoja córka.
I twoja córka.
Król Lir. Nie.