Strona:Król Lir (William Shakespeare) 034.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Królewskich oznak, pamięci i wiedzy,
Mógłbym być w błędzie, myśląc, że mam córki.
Błazen. Co chcą wychować posłusznego ojca.
Król Lir. Jak się zwiesz, piękna pani?
Goneryla.O, milordzie!
To zdumiewanie się nosi charakter
Innych wybryków Waszych. Chciejcie, proszę,
Wejść lepiej w moją myśl: bądźcie rozsądni,
Tak jak jesteście starzy i szanowni.
Utrzymujecie tu zgraję rycerzy
I giermków, ludzi tak rozpróżniaczonych,
Tak źle się prowadzących i burzliwych,
Że zarażony ich obyczajami
Dwór nasz karczemną ma postać. Hulactwo
I libertynizm czynią dom nasz raczej
Do szynkownianej podobnym gospody
I do zamtuza, niż do poważnego
Mieszkania książąt. Przyzwoitość sama
Każe zaradzić temu. Chciejcie zatem
Uczynić zadość prośbie tej, co może,
W przeciwnym razie, zadośćuczynienie
Mieć sama przez się, i zmniejszcie cokolwiek
Swój poczet; reszta zaś teraz i nadal
Niech będzie z ludzi statecznych złożoną,
Dbałych o własną sławę i o Waszą.
Król Lir. Do wszystkich piekieł i szatanów! — Hola!
Siodłajcie konie! niech się zbierze zaraz
Cały mój orszak! — Bękartko wyrodna!
Już ci się więcej naprzykrzać nie będę:
Jeszczeć mam jedną córkę.
Goneryla.Bijesz, Panie,
Mych domowników i hałastra Wasza
Pomiata ludźmi lepszymi od siebie.
(Wchodzi książę Albanii).
Król Lir. Biada tym, którzy zapóźno żałują! —
(Do księcia).
Ha! to Wy, Panie. Czyliż się to dzieje
Z upoważnieniem Waszem? Odpowiedzcie. —
Osiodłać konie! hej! — O, niewdzięczności,
Czarna dyablico, z marmurowem sercem,
Tyś ohydniejsza od hipopotama,
Kiedy się jawisz w dziecku.