Strona:Dym (Maria Konopnicka) 06.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

uśmiechał. Wiedział on dobrze, że tam, u komina, stara jego matka w bieluchnym czepcu na głowie, w tołubku[1], przepasanym różowym fartuchem, drobna, zawiędła, zgarbiona szykuje dla niego jakiś barszcz wyśmienity lub wyborny krupnik. Zdawało mu się nawet czasem, że wyraźnie czuje smakowitą woń tych specyałów[2].
Z podwójnym tedy zapałem dorzucał na palenisko świeżą szuflę węgla i, podczas kiedy palacz po głowie się drapał, on, stojąc jedną nogą na podmurowaniu, zwinny i giętki, za dwóch nastarczał w robocie.
I tak naprzeciw siebie szły w niebo te dwa oddechy: fabryki i facyatki, niknąc w przejrzystych lazurach[3], może łącząc się w nich nawet.
Ku południowi dym fabryczny rzedniał nieco; olbrzymie płuca machin zwalniały swą pracę, wypuszczone pary przeszywały raz i drugi powietrze ostrym, przykrym świstem, a chłopak, jak uragan, do izdebki wpadał.

— Mamo, jeść — wołał już od progu, a cisnąwszy furażerkę na stół, biegł do klatki z kosem, wiszącej w okienku. Kos, jak tylko chłopaka obaczył, wydawał gwizd przeciągły, do fabrycznej świstawki podobny, a potem zaczynał swoje zwykłe kuranty[4], których go nauczył Marcyś. Chłopak stawał przed klatką, kładł ręce w kieszenie i gwi-

  1. Tołub — kaftan malowany.
  2. Specyał — smaczna potrawa.
  3. Lazur — błękit niebieski.
  4. Kurant — melodya, śpiew.