Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No255 p3 col2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

steśmy najzupełniej sobie równi?... Nie spełniasz przecie żadnej usługi...
— Jeszczeby też tego tylko brakowało!.. Nie mam wcale powołania do czyszczenia ci obuwia... przypuszczam także, że nie każesz mi spać pod strychem...
— Masz w przedpokoju bardzo wygodną dla siepie kanapę...
— Zgadzam się na przedpokój... Ale obiady?... gdzież je będę jadał?...
— Gdzie ci się podoba... Wszystkie restauracye paryzkie masz do swego rozporządzenia. Dziś wieczór posilimy się tutaj razem.
— No to trzeba było zamówić dwie kuropatwy i dwie butelki szampana...
— Na jednę osobę, byłaby to za dużo...
— Bardzo żałuję, żem przyjął urząd, jaki sprawuję. Niepodoba mi się do najwyższego stopnia...
Hrabia wzruszył ramionami.
— Słowo honoru daję — rzekł — że cię nie poznaję wcale!... Dawniej miałeś energię i stanowczość dawniej... byłeś inteligentnym co się nazywa człowiekiem... dziś... coś strasznego, doprawdy... Dziesięć lat wygnania, dziesięć lat ciężkich, w czasie których gwiazda nasza rzadko jaśniej przyświecała, zrobiły cię niedołęgą skończonym...
Wszystkiego się obawiam, wszystko cię razi, nad wszystkiem musisz się rozwodzić szeroko i długo... Nic nie umiesz przewidzieć, nic, ale to nic obliczyć... Czyż mogliśmy, pytam, powrócić do Paryża, ja pod nazwiskiem Hermana Vogel barona