Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No227 p1 col2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Uszczęśliwiona zapowiedzianem przybyciem, oczekuje z niecierpliwością, aby panią i Klarunię do serca przycisnąć...
— O! panie Vogel... kochany panie Vogel, ileż ja mam do zawdzięczenia panu?
— Nie mówmy o tem, błagam panią... Czy kuferek pani gotowy?...
— Od godziny...
— Nic już pani zatem nie zatrzymuje?...
— Nic a nic...
— Jedźmy więc... Powóz czeka... proszę mi oddać pakunki i iść za mną...
— W chwili, w której mam porzucić ten domek szepnęła Walentyna — znów mnie trwoga ogarnia...
— Dla czego?
— Jeżeli pogonią za nami... jeżeli będą szpiegować?...
— Nie obawiaj się!... Nic podobnego nie nastąpi!... Przewidziałem wszystko... Przedsięwziąłem środki ostrożności, by zmylić węszenia szpiegów, jakich prześladowca twój mógłby za nami wyprawić... Sądzę jednak, że nic podobnego nie będzie, bo nikt nie podejrzewa ucieczki...
Walentyna w miarę dowodzeń kasyera, nabierała odwagi.
Podała Hermanowi walizkę z bielizną i trochą rzeczy swoich oraz Klaruni; wzięła tę ostatnią za rączkę i z sercem ściśnionem, a oczami łez pełnemi, wyszła że skromnego domku, gdzie tyle lat przeżyła.
Przechodząc ogródek, szepnęła: