Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No208 p3 col3.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Klucz obrócił się w zamku, drzwi uchyliły się o tyle tylko, aby przepuścić gościa.
Herman wsunął się i zawołał:
— Co tu ostrożności!...
— Zastałeś mnie przy pracy, mój kochany — odrzekł właściciel mieszkania — wiesz przecie, że nie mam ochoty, aby mnie zaszedł pierwszy lepszy ciekawski... Wcaleby mi to na zdrowie nie poszło... Postępując z wężową przezornością, mam możność, w razie potrzeby, ukryć bez śladu mój warsztacik... Proszę cię, wejdź do mojego pokoju...
Pamiętamy, jak pan Roch na początku tego opowiadania mówił był do kasyera:
„Dzięki zręczności nadzwyczajnej, a przy pomocy pseudo hrabiego de Lorbac, serdecznego twego przyjaciela, który pod własnem swojem nazwiskiem Karol Laurent po trzykroć był karany za złodziejstwo przez policyę poprawczą... i t. d.
Otóż na bulwarze Clichy eks-skazaniec nie nazywał się hrabią Lorbac, tak jak Vogel na ulicy Pépinière się nazywał się baronem de Précy.
Ta godna siebie para przyjaciół, zachowywała pożyczane nazwiska i tytuły na dragą połowę tajemniczej swej egzystencji.
Karol Laurent miał lat trzydzieści, a wyglądał na czterdzieści.
Nędza, występki, rozpusta i nadużycia różnego rodzaju wybiły piętno przedwczesnej na jego twarzy starości.
Był kiedyś bardzo ładnym mężczyzną, a i dotąd rysy jego zachowały jeszcze ślady piękności.
Ciemna czupryna przeświecała łysiną na cie-