Strona:Brzydkie kaczątko (Hans Christian Andersen) 005.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


I.


Prześlicznie było na wsi. Lato gorące, pogodne, żółte zboża na polach, owies jeszcze zielony, na łąkach wielkie stogi pachnącego siana, a bociany przechadzają się powoli na wysokich czerwonych nogach i klekoczą po egipsku, bo takim językiem nauczyły się mówić od matek. Dokoła wielkie lasy, cieniste, szumiące, a w nich głębokie i ciche jeziora. Prześlicznie i cudownie było na wsi.
Na pochyłości wzgórza jasne słońce oświetlało stary zamek z wieżycami i gankami, otoczony murem i szeroką wstęgą wolno płynącej wody. Z muru zwieszały się pnące rośliny, a wielkie liście łopianu schylały się ku wodzie. I było cicho i ciemno pod nimi niby w cienistym lesie.
Pod jednym z takich liści młoda kaczka usłała sobie gniazdo i siedziała na jajach. Nudziło jej się bardzo, bo żadna z sąsiadek nie miała chęci w tak piękną pogodę rozmawiać z nią o tem, co słychać na świecie. Każda wolała pływać po przejrzystej wodzie, pluskać się i osuszać na ciepłem słoneczku, a ona tylko jedna jak przykuta siedzi w cieniu na gniazdku.
Skończyło się wreszcie to jej udręczenie: jajka zaczęły pękać i główka pisklęcia co chwila wysu-