Zielona Godzina/VII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Bolesław Leśmian
Tytuł Zielona Godzina
Podtytuł VII
Pochodzenie Sad rozstajny
Wydawca J. Mortkowicz
Data wyd. 1912
Druk W. L. Anczyc i Ska
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tomik
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

VII


Dzwoń, Zielona Godzino! Płomień się goręcej
Dniu, szelestem gałęzi zwabiony z mgieł dali!
Poznaj się, duszo moja, po zapachu traw!

Tyś jest kwiatem i drzewem, mniej nieco a więcej...
Przez las biegnie sen wioseł o słońcu na fali, —
Teraz mi całą ziemię przebyć w bród i wpław!

Skwar widmem złotych siekier uderzył w drzew tłumy!
Trzebaż im ponadawać raz jeszcze imiona,
By je poznać w zamęcie upalnego snu?

Zamieniły się wzajem na cienie i szumy,
Wysnuwając wbrew sobie z rozkwitłego łona
Dziwy, wichrem wmawiane jeziornemu dnu!

Paproć rzuca cień lilji, co w nikłym kielichu
Dźwiga wspomnienie łodzią rozszemranej wody
Wespół z cieniem motyla, co tę wodę pił.


Wierzba ściele na trawie — mgłom znany ze słychu
Cień dziewczyny, idącej kędyś przez ogrody,
Wyśpiewane z fujarki przez kogoś, co śnił.

Wpobok dębu — w ukośnem majaczy skróceniu
Cień rozwartej na słońce, niewiadomej chaty,
Która kiedyś powstanie, burząc jego pień...

A od mojej postaci, widnej mi w marzeniu,
Znienacka u stóp legły — upada na kwiaty
Cień Boga — ponadmierny, niespokojny cień!




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Bolesław Leśmian.