Zeznanie Weroniki Rybarczyk o zbrodniach popełnionych przez żołnierzy RONA w domu przy al. Niepodległości 217/223 w Warszawie

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki


Zeznanie Weroniki Rybarczyk o zbrodniach popełnionych przez żołnierzy RONA w domu przy al. Niepodległości 217/223 w Warszawie • Weronika Rybarczyk
Zeznanie Weroniki Rybarczyk o zbrodniach popełnionych przez żołnierzy RONA w domu przy al. Niepodległości 217/223 w Warszawie
Weronika Rybarczyk

Nr 26

Sygn. 1100/z/VIII, k. 1959

Dnia 14.XI.1947 r. w Warszawie SG H. Wereńko, COKBZN, przesłuchała niż. wym. świadka. Świadek: WERONIKA RYBARCZYK z d. Krawczyk, ur. 22.III.1904 r., 4 oddziały szkoły powszechnej, zam. w Warszawie, ul. Niepodległości 217, m. 5.

W czasie powstania warszawskiego 1944 r. mieszkałam przy Alei Niepodległości 217 w Warszawie. W chwili wybuchu powstania oddziały niemieckie stacjonowały przy ul. Sędziowskiej nr 1, 3, 5. W dniu 1.VIII.1944 r. oddziały te zostały zaatakowane przez powstańców od strony ul. Langiewicza i Prokuratorskiej. Jednakże akcja ta załamała się po kilku godzinach. Z naszego domu przy Al. Niepodległości 217 akcja nie była prowadzona.

W dniu 5.VIII.1944 r. po raz pierwszy wtargnęli na teren domu naszego Ukraińcy. Wydali rozkaz wyjścia wszystkim na podwórze, następnie rozpoczęła się grabież kosztowności. Lokatorka naszego domu, Zawilińska, miała u siebie sublokatorkę pochodzenia żydowskiego, która zdołała się wykupić przez ofiarowanie Ukraińcowi garści złota i biżuterii. Grupę naszą wyprowadzono na ul. Suchą i oddano pod opiekę stacjonujących tam żołnierzy niemieckich. Na ul. Suchej spotkaliśmy grupę ludności cywilnej z ulic Wawelskiej, Jesionowej i Prokuratorskiej. Mieszkanki ulicy Jesionowej – Kulikowska i Bogucka – opowiadały mi, że w tym samym czasie co i naszą grupę wyprowadzono z domu przy ul. Jesionowej artystę Maszyńskiego wraz z rodziną i inż. Tomorowicza i poprowadzono w stronę ul. Prezydenckiej. Nikt tych osób więcej nie widział. Mówiono, że zostali rozstrzelani na Polu Mokotowskim na terenie działek. Po paru godzinach grupie naszej Niemcy pozwolili wrócić do domu.

W dniu 7.VIII.1944 r. oddział Ukraińców wtargnął ponownie na teren naszego domu. Było to około południa. Wtargnęli oni od ulicy Sędziowskiej i Al. Niepodległości. Wydano rozkaz ponownego wyjścia. Część ludności nie usłuchała rozkazu i została w mieszkaniach ukrywając się. Część lokatorów wyszła na podwórze z następujących klatek schodowych: 217, 219, 221, 223. Wyszłam i ja z piwnicy razem z wychowanicą Jadwigą Ceglarek, lat 11. Wszystkich było razem około 80 osób. W grupie tej przeważała liczba kobiet i dzieci. Ukraińcy szukali złota i grabili wszelki dobytek. Ukraińcy w dalszym ciągu nas rewidowali. Tłumaczyliśmy, że rewidują nas powtórnie i że już nic nie posiadamy.

Oficer w mundurze niemieckim, mówiący po rosyjsku, kazał nam wejść do klatki schodowej nr 223. Żołnierze byli rozwścieczeni małą ilością zebranych kosztowności, poza tym prawie wszyscy byli pijani. Po wprowadzeniu nas do klatki schodowej znalazłam się przy skrzynce pocztowej razem z moją wychowanicą. Oficer wydał rozkaz ponownej rewizji, która nie dała pożądanych rezultatów. Wtedy oficer wydał rozkaz rozstrzelania nas. Usłyszałam odgłosy karabinu maszynowego ustawionego przed nami na schodach. Upadłam, straciłam przytomność, po pewnym czasie, gdy oprzytomniałam, przekonałam się, że jestem ranna w lewy obojczyk, wychowanica moja leżała na mnie i coś mi szeptała. Wszyscy przyprowadzeni leżeli pokotem na schodach, słychać było głosy rannych. Wreszcie powtórzyły się strzały, tym razem już pojedyncze, jeden z nich ugodził moją wychowanicę w głowę, zabijając na miejscu, w czasie tego dobijania wybito przeważnie dzieci, gdyż pierwsza seria strzałów dzieci nie dosięgła. Straciłam przytomność po otrzymaniu nowej rany szarpanej w lewą, dolną szczękę. Rana na szyi, jak sądzę, była spowodowana jakimiś odpryskami.

Gdy odzyskałam przytomność, Ukraińców już nie było, a mieszkańcy domu, którym udało się przejść tę egzekucję bez szwanku, zajęli się mną. Dowiedziałam się, że dnia tego w egzekucji zginęło 53 osoby. Byli to mieszkańcy naszego domu, a także ludzie, którzy przypadkowo znaleźli się w naszym domu. Zginęli tam m.in.: Malecka i jej służąca Zuzanna Krupińska, Gempka z matką i synem. W dniu tym, tj. 7.VIII.1944 r., Ukraińcy wystrzelali przy wyprowadzeniu z domu rodzinę Lisieckich, składającą się z 5 osób, zam. przy ul. Sędziowskiej nr 1. Z egzekucji ocalała 5-letnia córka Lisieckich oraz Bolesław Wincun, zamieszkały obecnie Sędziowska 2, który był ranny w czasie egzekucji.

W dniu 12.VIII.1944 r. przyszli żołnierze niemieccy w mundurach koloru stalowego, kazali nam wyjść i poprowadzili ulicą Wawelską do Suchej. Na Wawelskiej przejęli nas od Niemców Ukraińcy i odprowadzili na Zieleniak. Na placu widziałam zwłoki zamordowanych około 5 niewiast. Opowiadano mi, że były one wyciągnięte nocą z grupy i po zgwałceniu zamordowane. Po dwugodzinnym pobycie na Zieleniaku przeprowadzono nas na dworzec i odwieziono do obozu przejściowego w Pruszkowie. Z obozu zostałam zwolniona i przewieziona do szpitala w Milanówku. Leczył mnie lekarz Ziembiński. Świadek składa do akt odpisy zaświadczeń lekarskich z dn. 13.XI.1944 r. i z dn. 4.IX.1944 r.

Na tym protokół zakończono i odczytano.

(–) Weronika Rybarczyk

Członek Okręgowej Komisji Sędzia (–) Halina Wereńko



Ten tekst nie jest objęty majątkowymi prawami autorskimi lub prawa te wygasły. Jest zatem w domenie publicznej. Więcej informacji na stronie dyskusji.