Zaklęty w wronę (Wóycicki, 1876)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Zaklęty w wronę |
Pochodzenie | Klechdy, starożytne podania i powieści ludowe |
Wydanie | trzecie pomnożone |
Data wyd. | 1876 |
Druk | S. Lewental |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Ilustrator | Andriolli, Kostrzewski, Sypniewski, Pillati, Witkiewicz, Gerson |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
Było trzy siostry w królewskim zamku, wszystkie młode, równo gładkie. Najmłodsza, lubo urodą nie przechodziła swe siostry, jednak z nich była najlepsza.
Nie daleko, o pół mili, stal zamek drugi zniszczony, a przy nim ogród prześliczny; tam to najmłodsza królewna na przechadzkę często chodzi.
Raz pod lipami gdy idzie, aż z pod krzaka różannego występuje czarna wrona, poszarpana i skrwawiona. Kiedy nad nią ubolewa, aż ta wrona mówić pocznie:
— Nie jestem ja czarna wrona, lecz młody królewicz, co zaklęty na pokucie, muszę spędzać młode lata. Gdybyś chciała, o królewno! ty mnie jedna zbawić możesz. Połącz się ze mną na zawsze, opuść ojca i rodzinę, przenieś się do tego zamku. Jest jedna komnata cała, stoi tam łoże złociste, tam będziesz mieszkać samotnie. Ale pamiętaj! cokolwiek w nocy zobaczysz, cokolwiek w nocy usłyszysz, żebyś żadnego okrzyku trwogi, ni przestrachu nie wydała, bo jeżeli choć raz krzykniesz, męki się moje podwoją.
A królewna litościwa, opuszcza rodzinę, ojca, i przenosi się do zamku; zamieszkała całą izbę, gdzie stało łoże złociste.
Zadumana spać nie może. Zbliżyła się północ sama, słyszy z trwogą, że ktoś idzie, drzwi na ściężaj się roztwarły, i czereda złych szatanów wchodzi do téjże komnaty. Na dużym kominie pali i nanieca duży ogień, na nim stawia wielki kocioł, a pełen wody kipiącéj. Potém z hałasem i krzykiem zbliżają się do jéj łoża, porywają dziewczę drżące, i niosą do kotła.
Mało z strachu nie skonała, jednak ni słowa nie rzekła — aż kur zapiał; wszystko znikło. I pokazuje się jéj wrona, skacząc rada i wesoła. Dziękuje czule królewnie, że odważnie zniosła wszystko i zmniejszyła mu cierpienia.
Jedna z sióstr ciekawa zawsze, wywiedziała się o wszystkiém; więc przychodzi w odwiedziny, tyle prosiła królewnéj, że ta w końcu zezwoliła, by z nią jednę noc przespała. Kiedy o północnéj dobie złe się duchy pokazały, siostra z przestrachu poczęła krzyczeć, a królewna zaraz słyszy jęk i piski biednéj wrony. Odtąd siostry nie przyjęła nigdy potém już w gościnę.
Pędząc samotne godziny, wytrzymała wszystkie strachy; co dzień wrona przychodziła, dziękując za cierpienia umniejszone. Było już tak ze dwa lata, raz się wrona ukazała i poczęła taką mowę:
— Za rok będę uwolniony od pokuty, którą znoszę, bo się siódmy rok zakończy. Nim odzyskam swoją postać, ojca skarby i dziedzinę, musisz pójść po świecie służyć.
Posłuszna młoda królewna woli swego oblubieńca, sługiwała przez rok cały, a chociaż młoda i gładka, uniknęła zdradnych sideł.
Kiedy przędła w wieczór nici, spracowawszy ręce białe, słyszy gwar, wesołe krzyki. Aż tu wchodzi piękny młodzian, klęka przed nią i całuje ręce białe narobione.
— Ja to jestem on królewicz, co zaklęty w czarną wronę, któregoś sama zbawiła od męczarni i pokuty. Chodź więc ze mną, na mój zamek, tam będziemy żyć szczęśliwie.
Przyjeżdżają pod ten zamek, gdzie takich strachów doznała, już go i poznać nie mogła tak był cały ozdobiony; w nim sto lat szczęśliwie żyła, nie doznawszy przykréj doli.