Wyznania (Augustyn z Hippony, 1847)/Księga Szósta/Rozdział IV

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Augustyn z Hippony
Tytuł Wyznania
Część Księga Szósta
Rozdział Rozdział IV.
Wydawca Piotr Franciszek Pękalski
Data wyd. 1847
Druk Drukarnia Uniwersytecka
Miejsce wyd. Kraków
Tłumacz Piotr Franciszek Pękalski
Tytuł orygin. Confessiones
Źródło Skany na Commons
Inne Cała Księga Szósta
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Artykuł w Wikipedii Artykuł w Wikipedii

ROZDZIAŁ IV.
Z pilnością słuchał Kazań ś. Ambrożego,w których sens mistyczny Pisma świętego wykładał.

Skorom nie wiedział na czém wyobrażenie twoje zasadza się w człowieku, należało mi przeto do drzwi kołatać i prosić o naukę: jak wierzyć potrzeba, ale nie urągać się w moim błędzie twoim prawowiercom: oto tak wierzycie! Tym dotkliwiéj dręczyło mnie wewnętrzne pragnienie, jakiéj trzymać się mam pewności: im bardziéj mnie to hańbiło, że tak długi czas próżnemi pewności obietnicami byłem przez Manicheuszów zwodzony i oszukiwany; żem rozgłaszał z dumną młodzieńca namiętnością i błędem wiele rzeczy niepewnych jako pewne; że fałszem były jasno to późniéj widziałem. Wiedziałem niemniéj o ich niepewności, które jednak wtedy za pewne trzymałem, gdym w zaślepionych sporach przeciwko twemu kościołowi moje skargi rozwodził; a chociażem nie był upewniony o prawdzie jego nauki, dobrzem jednak wiedział, że tego nie naucza, co mu nierozwaga moja zarzucała. Stąd więc począłem mieszać się, wstydzić i odmieniać z wielką pociechą mój Boże, iż jedyny kościół twój, mistyczne ciało jedynego Syna twojego, w którym mi jeszcze dziecięciu słodkie imie Chrystusa na wargi położono: nie karmi się dziecinnemi baśniami; że żaden artykuł jego zdrowéj nauki nie czyni ci téj krzywdy, o Stwórco wszech rzeczy, iżby cię w okréślonéj przestrzeni miejsca, acz niezmiernie długiéj i szerokiéj, ograniczać miał ludzkich członków postacią.
Niemniéj ucieszyłem się z tego, że starego testamentu prawa i proroków nie polecono mi czytać i rozumieć w tym sensie, w jakim pierwéj zdawało się moim oczom, że w nich wiele rzeczy obrażających postrzegają, gdym zarzucał świętym twoim, że ich tak rozumieją, ile że ich nie tak rozumieli. Z radością słuchałem Ambrożego w jego mowach do ludu często zalecającego to prawidło Apostoła: że „litera zabija, ale duch ożywia[1].“ gdy usunął tajemniczéj zasłony, i w sensie duchownym wyjaśniał miejsce pisma, gdzie literalny sens zdawał się nauczać błędu: co powiedział, wszystko mi się podobało, chociażem jeszcze nie wiedział, czyli prawdę mówił. Zatrzymywałem jednak moje serce od wszelkiego sprzyjania, lękając się przepaści błędu, ale to zatrzymywanie bardziéj mnie dręczyło. Chciałem niemniéj o rzeczach, które pod oczy moje nie podpadały, tak być przekonanym, jako: że siedm a trzy czynią dziesięć. Nie byłem wprawdzie tak nierozumny, jakobym mniemał, że mnie to pojęcie omylić mogło, alem niemniéj chciał mieć takie wszelkiéj prawdy pojęcie, czyli to w rzeczach materyalnych, moim zmysłom nieobecnych, czyli téż w duchownych; lubo myśl moja wyobrazić sobie nie mogła jakiegobądźkolwiek przedmiotu bez ciała. Zaczém należało mi wierzyć dla mojego uzdrowienia, aby oczy mojego umysłu od zasłony błędu oswobodzone, swój wzrok nareszcie skierowały ku twéj prawdzie wiecznotrwałéj bez odmiany i zaćmienia.
Lecz trafia się to zwykle, że kto doznał niezdatnego lekarza, dobremu już nawet powierzyć się waha; taki był stan choroby méj duszy, którą sama tylko wiara uzdrowić, mogła; by przez błędną wiarę zwiedzioną nie była, przeto leczenia od prawdziwéj nie przyjmowała, sprzeciwiając się tak błogiemu wiary lekarstwu ręką twoją zrobionemu, któreś przeciw chorobom całego rodu ludzkiego, po całym święcie hojnie rozlał i tak wielki skutek do niego przywiązał.







  1. II. Kor. 3, 6.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Augustyn z Hippony i tłumacza: Piotr Franciszek Pękalski.