Wspomnienia z Zakopanego/XIII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wspomnienia z Zakopanego |
Wydawca | Księgarnia E. Wendego i S-ki |
Data wyd. | 1901 |
Druk | Rubieszewski i Wrotnowski |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Wstaje późny dzień; niepostrzeżenie szary mrok ranku przechodzi w szary dzionek. Nad światem zawisła ciężka, ołowiana chmura, bez brzegów, bez granic; ogarnęła góry, wsparła się na reglach, prawie przycisnęła ciężarem swoim dolinę — i zwolna roztworzywszy brzemienny swój żywot, zaczęła sypać kurniawą, drobniutką jak mąka pytlowa. Gąszcz zasłonił wieś: zniknęły strzechy, trójkątne czarne szczyty i konary modrzewi. O południu rozwarła się w chmurze wielka szczelina nad górami, a z pod ołowianych powiek wyjrzało wspaniałe, błyszczące oko słońca. W blaskach jego zajaśniała dolina, jak świeżo rozwinięta, przeczysta biała kamelia, dziewiczej i nieskażonej, oślepiającej białości. Nowa warstwa śniegu posypała skalane gościńce, podwórca, zabieliła czarne łaty na dachach, skąd zwaliły się lawiny. Śnieżek przedziwny, tak miałki, drobny, pylny, jak najdelikatniejszy, najbielszy puder ryżowy — ani śladu owego krystalicznego, gruboziarnistego piasku.