Przejdź do zawartości

Wspomnienia niebieskiego mundurka/Wprowadzenie

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Wiktor Gomulicki
Tytuł Wspomnienia niebieskiego mundurka
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1918
Druk W. L. Anczyc i S-ka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron



Ze starego kufra dzieci wyciągnęły i ojcu przyniosły kołnierz z sukna niebieskiego, oszyty srebrzysta tasiemką.
— Co to, tatusiu?... od czego to?... Skąd się to tam wzięło?...
Ojciec wziął w ręce wązki, wypłowiały pasek, do oczu go przybliżył, — długo wpatrywał się weń w milczeniu...
Ciekawość dzieci jeszcze bardziej wzrosła.
— Tatusiu kochany! — niech nam tatuś powie!... My koniecznie chcielibyśmy się dowiedzieć!...
Ojciec przesunął ręką po oczach — może mu się czem zaprószyły? — potem westchnął głęboko i rzekł drżącym głosem:
— To jest kołnierz od mojego mundura...
— Od mundura? — zdziwił się najmłodszy synek. — To tatuś był w wojsku?...
— Od mego mundura szkolnego!
Dwaj starsi chłopcy wystąpili z opozycyą.
— To być nie może! Żadna szkoła nie nosi mundurów niebieskich ze srebrnem oszyciem. Przecież znamy wszystkie: rządowe i prywatne.
— Nie noszą dziś — nosiły pomiędzy rokiem 1860 a 1870, to jest wówczas, gdy wasz ojciec był takim, jak wy, uczniakiem...
Chłopcy wyrywali sobie kołnierz, przyglądając mu się z nadzwyczajnem zajęciem...
— To musiały być ładne mundury?... — zauważył najstarszy.
— Ładne. Skrajane »do figury«, zapinane na jeden rząd srebrnych, gładkich guzików, z małymi guziczkami przy rękawach. Czapki zaś były formy francuskiej, również niebieskie, z białą wypustką, z prostym daszkiem — takie, jakich dotąd wojsko francuskie używa.
— To musiały być kiepy! — wyrwał się najmłodszy chłopiec, pierwszoklasista. — Nosili je »górale«.
— Jacy »górale«?
— No, wie tatuś: te sztubaki od Górskiego!
— Takie czapki nie nazywają się kiepy, lecz kepi. Tamte różniły się od dzisiejszych tem, że były miękkie i dawały się najrozmaiciej na głowie układać. Przywdziewał je też każdy inaczej — nieraz bardzo fantastycznie.
Chłopcy starali się wyobrazić sobie, jak wyglądał ich ojciec w niebieskiem kepi. Ale trudno im było przedstawić go sobie bez wąsów, z gładką, rumianą twarzą, bez siwiejących na skroniach włosów...
Ojciec tymczasem nie przestawał wpatrywać się w wypłowiały kołnierz, oczy zaś jego musiały być wciąż zaprószone, bo je przecierał nieustannie, najpierw dłonią, później chusteczką...
Nagle szepnął z nowem westchnieniem:
— Ach, gdyby ten kołnierz umiał mówić!...
— To co?... to co, tatusiu?... — wykrzyknęli pytająco wszyscy trzej chłopcy.
— To opowiedziałby wam swoje wspomnienia, któreby was niezawodnie zajęły...
— Ba!... — westchnął smutno średni chłopiec — nie tylko kołnierz, ale nawet cały mundurek tej sztuki nie dokaże...
— Ale może dokazać jej tatuś, który w tym mundurku chodził! — osądził spokojnie najstarszy.
Ojciec przygarnął do siebie swą »trójkę hultajską«.
— Więc ciekawiście naprawdę »wspomnień niebieskiego mundurka?«...
— Jeszcze jak, kochany tatusiu!... Zarazbyśmy siedli i słuchali...
— No, to wam je opowiem. Albo lepiej — po namyśle dodał — napiszę.

... Z tej rozmowy i z dotrzymanego przez ojca przyrzeczenia powstały poniższe obrazki.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Wiktor Gomulicki.