Wojna i pokój (Tołstoj, 1894)/Tom IX/XVIII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Lew Tołstoj
Tytuł Wojna i pokój
Tom IX
Wydawca J. Czaiński
Data wyd. 1894
Druk J. Czaiński
Miejsce wyd. Gródek
Tłumacz anonimowy
Tytuł orygin. Война и мир
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom IX
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


XVIII.

W obozie dowodził armią Kutuzow za pośrednictwem swego sztabu głównego. Z Petersburga znowu kierowała i ubezwładniała poniekąd Kutuzowa wola cara samego. Zanim dowiedziano się w Petersburgu o zdobyciu Moskwy przez Francuzów, posłano Kutuzowowi aby mu ułatwić zadanie, plan szczegółowy, według którego miał nadal wojnę prowadzić. Sztab jego przyjął plan w całości bez namysłu, mimo że bieżące wypadki i fatalne okoliczności, zmieniły tak wiele w położeniu armji rosyjskiej. Co się tyczy Kutuzowa, ten odpowiedział bez ogródek, że nie podobna wykonywać rozporządzeń, dawanych z tak wielkiej odległości. Posyłano mu też kurjera za kurjerem, z coraz nowemi instrukcjami, aby usuwać owe trudności, w miarę jak się mnożyły. Notowano przytem skrzętnie każde ze słów Kutuzowa, nieledwie każdy giest jego.
W łonie armji zaszły również wielkie zmiany. Trzeba było zastąpić Bagrationa, zabitego w bitwie pod Borodynem, i Barclay’a, który sam się usunął z widowni, obrażony, że go zepchnięto na drugi plan, odbierając naczelne dowództwo. Zastanawiano się i rozprawiano całkiem na serjo, czy dać na miejsca A i B? Czy też C i D, zamiast A i B? Jakby w kwestji tak ważnej rozchodziło się li o dostojność tych osobistości, a nie o ich wartość rzetelną.
Wskutek nienawiści istniejącej od dawna pomiędzy Kutuzowem a Bennigsenem, z powodu obecności w głównej kwaterze osób wpływowych, i zaszczyconych nieograniczonem cara zaufaniem, jak również zmian niezbędnych; rozgrywała się w głównym sztabie partja niesłychanie ciekawa i zawikłana. Jedni drugim nogę podstawiali, robiąc na przekór aż miło! a wszystkie te intrygi miały na celu rozmaite plany i obroty wojenne, które każdy z nich radby był układać według własnego widzimisię. Wypadki kampanji szły tymczasem własnym torem, nie według woli i kierunku nadanego im przez tych lub owych, tylko tak, jak to wypływało z starcia wzajemnego jednej armji z drugą. Zresztą to niesłychane zawikłanie, ten chaos zdań w sferach najwyższych władzy państwowej, kazał domyślać się z góry tego co nastąpi.
Dnia drugiego października, car pisał w tym sensie do Kutuzowa: (List ten otrzymał był wódz naczelny dopiero po bitwie pod Tarutynem).
„Książę Michale Ilarjonowiczu!“
„Moskwa jest w ręku nieprzyjaciół naszych od miesiąca. Wasze ostatnie raporta noszą datę 20 września, odtąd zaś nie tylko nie zrobiliście ani kroku, w celu oswobodzenia naszej prastarej stolicy od najeźdźców, ale przeciwnie, cofnęliście się jeszcze dalej. Serpukow jest obecnie zajęty przez oddział nieprzyjacielski, Tuła zaś ze swoją główną fabryką broni, jest również mocno zagrożona. A ta broń jest przecież niezbędną dla naszej armji. Widzieliśmy z raportów Wintzingeroda, że nieprzyjaciel wepchnął oddział dziesięciotysięczny na drogę prowadzącą do Petersburga. Inny korpus nieprzyjacielski także kilkotysięczny, maszeruje w kierunku Dmytrowa. Trzeci zbliża się do Włodzimierza. Czwarty nakoniec koncentruje się pomiędzy Ruzem a Mozajskiem. Napoleon sam był jeszcze w Moskwie do dnia 25 z swoją gwardją przyboczną. Skoro jego wojsko jest tak rozprószone i podzielone na drobne oddziały, czyż można przypuścić żebyś miał Książę przed sobą tak przeważne siły nieprzyjacielskie, którychbyś nie pokonał, zmieniwszy taktykę z odpornej i biernej na zaczepną? Trzeba przeciwnie sądzić z tego, że gonią za tobą drobne części rozbitej armji francuzkiej, a przynajmniej następują na nasze wojsko korpusy o wiele słabsze niż armja, której dowództwo złożyliśmy w twoje ręce. Zdawać by się mogło, że korzystając z tak sprzyjających okoliczności, zaatakujesz pojedyncze oddziały nieprzyjacielskie, rozprószysz lub weźmiesz je w niewolę, i zmusisz przynajmniej do odwrotu, zachowując nam przeważną część guberni, zajętych obecnie przez najeźdźców. Spodziewaliśmy się, że zechcesz zasłonić przed Francuzami Tułę, jako też i resztę miast naszego państwa. Jeżeli rzeczywiście nieprzyjacielowi uda się skierować ku Petersburgowi znaczny korpus wojska, obecnie, kiedy nikt prawie nie został aby miasto bronić, na ciebie Książę spadnie cała odpowiedzialność. Działając energicznie i decydując się na krok stanowczy, powinienbyś przecie, rozporządzając tak znacznemi siłami nie dopuścić do tego powtórnego nieszczęścia. Nie zapominaj Książę że masz już jeden ciężki rachunek do zdawania, w obec naszego narodu oburzonego i zgorszonego najsłuszniej zaprzepaszczeniem Moskwy. Wiesz dobrze, i nieraz już tego na sobie doświadczyłeś, żeśmy zawsze szczodrzy i gotowi do nagradzania prawdziwej zasługi. Nie zmieniliśmy się w tem. Mamy jednak prawo wraz z Rosją, żądać od ciebie Książę najwyższego poświęcenia, stałości żelaznej niczem nieugiętej i rezultatów innych niż dotychczasowe. Spodziewamy się tego, licząc na twoje Książę zdolności, na twoją przeszłość pełną sławy niespożytej, i na znaną dzielność wojsk naszych“.
Zanim list ten był odebrał, Kutuzow był rzeczywiście zmuszony do wydania bitwy, nie mogąc dłużej powstrzymać zapału w armji, która rwała się gwałtem do walki zaczepnej. W dniu drugiego października, prosty kozak Szapowałow, myszkując po polu, ubił jednego szaraka, a postrzelił drugiego. Ten drugi tęgi zając, mocno farbując, zaprowadził za sobą strzelca zapalonego aż w głąb lasu. Tu kozak wpadł niespodziewanie na lewe skrzydło Murat’a, które nie porozstawiało nawet żadnych placówek ani widet. Opowiadał o tem zajściu śmiejąc się swoim kamratom wróciwszy do obozu. Podchorąży słysząc to, doniósł szczegółowo o całym wypadku pułkownikowi. Przywołano kozaka, badano, wypytywano, a wyżsi oficerowie w jego pułku, powzięli myśl skorzystania z gratyski. Chcieli napaść w nocy niespodziewanie na obóz francuzki, i odbić im przynajmniej trochę koni. Jeden z nich poleciał z tą propozycją do głównej kwatery. Tam położenie i stosunki zaostrzyły się coraz bardziej. Przed kilku dniami Jermołow przyszedł błagać Bennigsena, żeby użył całego swego wpływu na Kutuzowa nakłaniając go do zaatakowania Francuzów.
— Gdybym nie znał cię tak na wylot jenerale — uśmiechnął się gorżko Bennigsen — sądziłbym, że pragniesz czegoś wręcz przeciwnego. Wystarczy bowiem, żebym ja coś zaproponował, aby wódz naczelny zrobił zupełnie inaczej.
Opowiadanie kozaka potwierdzone przez innych jeszcze patrolujących po lesie, wykazało, że trzeba koniecznie wystąpić zaczepnie. Wszystko było gotowem do wybuchu. Poruszyły się sprężyny, młotki uderzyły i zegar zaczął dzwonić. Pomimo nadanej mu władzy nieograniczonej, wbrew swojemu przekonaniu i tyloletniemu doświadczeniu, Kutuzow przyzwolił na atak, osądzając go z góry za niepotrzebny a nawet szkodliwy. Skłoniło go do tego bardzo wiele powodów i okoliczności: raport dla niego wielce nieprzychylny, który wysłał był do cara Bennigsen; życzenie samego monarchy i zapał jenerałów rwących się do boju. Musiał w końcu ustąpić, w obec tak potężnego parcia ze wszech stron.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Lew Tołstoj i tłumacza: anonimowy.