Wiera (Kuprin, 1929)/XIII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Aleksandr Kuprin
Tytuł Wiera
Podtytuł Dzieje jednej miłości
Pochodzenie Wiera
Wydawca Bibljoteka Powieści i Romansów
Data wyd. 1929
Druk „Oświata”
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz anonimowy
Tytuł orygin. Гранатовый браслет
Źródło Skany na Commons
Inne Całe opowiadanie
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

XIII.

Dopiero późno wieczorem wróciła Wiera Mikołajewna do domu i była szczęśliwa, że nie zastała tam męża, ani też brata.
Natomiast oczekiwała ją Jenny. Głęboko wzruszona tem, co widziała i słyszała, Wiera uściskała ją serdecznie, całowała jej piękne ręce i błagała:
— Jenny, moja kochana, zagraj mi cośkolwiek, potem pobiegła do ogrodu i na ławce czekała...
Miała przeczucie, że Jenny zaintonuje właśnie tę sonatę Beethovena, którą sobie życzył ów biedny zmarły o niezmiernie śmiesznem nazwisku Joltkow.
I rzeczywiście, zaraz po pierwszych akordach poznała to głębokie, nadzwyczajne, jedyne w swoim rodzaju arcydzieło. Jej dusza, zdawało się, ulatuje ponad wszystko co ziemskie. Była świadoma tego, że pozwoliła przejść obok siebie wielkiej miłości, jaka się tylko raz na lat sto zdarza. Przypomniała sobie słowa Anosowa i zapytywała siebie samą, dlaczego ów nieszczęśliwy wybrał właśnie tą sonatę Beethovena, którą ona teraz wbrew swej woli wysłuchać musiała. I w jej mózgu rodziły się współbrzmiące w harmonji z tą muzyką wiersze o wciąż powracającym refrenie: „Błogosławione niechaj będzie twe imię“.
„Przez piękno tonów ukażę ci, o pani, życie, które się ochotnie i radośnie ofiarowało cierpieniu, męczennictwu i śmierci. Nie chowam żalu i nie podnoszę żałosnych skarg zrażonej dumy. Przed tobą, o pani, mogę jedynie modlitewne wznosić błagania: „Błogosławione niechaj będzie twe imię!“
Uwielbiam każdy krok twój, uśmiech, spojrzenie i każdy ruch twój, o pani. Łagodny miękki i czcigodny smutek otacza me ostatnie wspomnienia, jak aureola glorji. Lecz od ciebie usunę wszelką troskę. Cicho odchodzę bez żalu, bo tak zarządziła opatrzność i wola niebios. Błogosławione niechaj będzie twe imię.
W okrutnej agonji modlę się tylko do ciebie, o pani. Jak pięknem mogło być moje życie! Zaprzestań walki i pogódź się z losem, me serce. Dusza ma pragnie śmierci, lecz serce me śpiewa wciąż jeszcze: Pochwalone bądź imię twoje!
Oto przychodzi wielka pocieszycielka, co koi ból wszelki, łagodzicielka wiekuista. Pochwalone bądź imię twoje!“
Księżna Wiera objęła pień akacji i wybuchła głośnem łkaniem. Słaby wietrzyk zaszemrał w liściach zawodząc, a całe drzewo zadrgało współczuciem. Lecz boska muzyka zdawała się odczuwać jej płacz i śpiewała:
„Uspokój się, kochana, uspokój się. Myślisz o mnie? Nieprawdaż, o mnie myślisz? Byłaś mą jedyną, moją wielką miłością. Myśl o mnie, nie opuszczę cię nigdy, bo miłość nasza trwała ledwo oka jedno mgnienie, lecz była miłością wiekuistą. Czy myślisz o mnie? Czy myślisz, jak ja o tobie? Czuję twe łzy nadchodzące. Uspokój się. Ja śpię tak cicho, cicho, cicho“...
...Gdy Jenny Reiter ukończyła swą grę, wyszła do ogrodu i odnalazła na ławce księżną Wierę, skąpaną we łzach.
— Co ci się stało, moja droga? spytała księżnę, przestraszona.
Z połyskującemi od łez oczyma, pokrywała Wiera jej policzki, wargi i oczy gorączkowymi, trwożnymi pocałunkami.
— Nie, nie — powiedziała wkońcu. — To nic. Teraz przebaczył mi.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Aleksandr Kuprin i tłumacza: anonimowy.