Wieczorny zmrok

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Or-Ot
Tytuł Wieczorny zmrok
Pochodzenie Pieśni

cykl Mozajka

Wydawca Księgarnia Teodora Paprockiego i S-ki
Data wyd. 1894
Druk Emil Skiwski
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Wieczorny zmrok.

I.

Z jasnego nieba słońce spada,
Wież i kamienic złocąc szczyty,
Z przeciwnej strony pełnia blada
Zwolna wypływa na błękity.
W ogrodach wietrzyk trąca cichy
Korony kwiatów, drzewin liście —
I pierwsze chylą swe kielichy,
A drugie szumią uroczyście...

I srebrnookich gwiazd orszaki
Już zabłysnęły na lazurze —
Do gniazd wracają senne ptaki,
Ślą woń duszącą senne róże.
Głęboką ciszą rozmarzony
Zwracam ku niebu tęskny wzrok —
Już świat otula w swe welony
Wieczorny zmrok...



II.

Ileż pamiątek, wspomnień ile
Ten zmrok wieczorny budzi w łonie,
Każąc młodzieńcze wzywać chwile,
Każąc w przeszłości patrzeć tonie!

Ileż pamiątek, wspomnień ile
Odnawia rany, co najkrwawsze...
Ach! było kwiatów tyle, tyle!
I zwiędły wszystkie.. I na zawsze!...

Ta, co mi serce oplątała
Anielskich źrenic swych urokiem,
Ta moja cicha, moja biała,
Przed załzawionem staje okiem.
Srebrzystą lilię w włosy wpina,
W twarzy mej topi jasny wzrok —
Wszystko mi, wszystko przypomina
Wieczorny zmrok...



III.

Prześnił się prędko sen świetlany
I los rozdzielił nas na wieki —
I dla tej mojej ukochanej
Jam dzisiaj obcy i daleki.
I nie pamięta może ona
Tych chwil, co znikły w czasu toni,
Kiedy ją brałem w swe ramiona,
Gdy dłoń jej drżała w mojej dłoni...

I nie pamięta może ona
Naszej przechadzki przy księżycu...
Z jej ust płynęła pieśń stęskniona,
Jaśniała miłość na jej licu.
Szła jak królewna nimf zaklęta,
Kierując za mną lekki krok —
Najpierwszy uścisk nasz pamięta
Wieczorny zmrok...



IV.

I znów, jak wtedy, ptaszę nuci,
Księżyc błękitną toń ozłaca,
A młodość przeszła... i nie wróci,
A szczęście znikło... i nie wraca.
Już się skończyły cudne baśnie,
Już się wyprzędła nić złocona —
I zwolna, zwolna serce gaśnie...
I zwolna, zwolna serce kona...

Pragnę, by w chwili mego zgonu
Kończył się cichy dzień majowy,
Niech wieczornego drży głos dzwonu,
Niech sierp zabłyśnie księżycowy.
Wtedy w mem sercu będą cisze,
Weselem jaśnieć będzie wzrok,
Kiedy mnie do snu ukołysze
Wieczorny zmrok.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Artur Oppman.