Przejdź do zawartości

Upiększył stolicę

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Iwan Wazow
Tytuł Upiększył stolicę
Podtytuł Szkic sofijski
Pochodzenie Wybór nowel
Wydawca Drukarnia
A. T. Jezierskiego
Data wyd. 1904
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Józefa Anc
Źródło skany na Commons
Indeks stron
Upiększył stolicę.

Szkic sofijski,

Wszyscy, którzy znali pana Buczynskiego przed dwoma laty, pamiętają, że był to zupełnie inny człowiek: lekki, uprzejmy, wesoły, zawsze w dobrym humorze, tak, że zarażał on innych swojem dobrem usposobieniem. Poszukiwał towarzystwa, które go również pożądało; zajmowały go żywo brukowe wiadomości i wszystkie sprawy ogólne, najdrobniejsze plotki i polityka, losy Bismarka, a nawet i literatura..
Teraz pan Buczynski jest zupełnie innym... Z głową pochyloną, zawsze zamyślony, zawsze skoncentrowany, ciągle pod ciężarem jakiejś wewnętznej[1], rujnującej go troski. Jakby się świat zwalił na niego... Uśmiech znikł z jego oblicza; radość jest obcą jego sercu, w którem się gnieździ robak bezustannej zgryzoty. Nie pokazuje się ani w towarzystwie, ani po kawiarniach, ani na przechadzkach. Miejsca rozrywek osierociały po panu Buczynskim. Obmierzła mu polityka, a, rzekłbyś — i cały świat! A literatura? Boże mój! Zwraca wszystkie dzienniki i pisma peryodyczne, któremi, dawnym zwyczajem, zaszczycają go redakcye. Gdzie tam czytać dzienniki panu Buczynskiemu!
Co się stało temu niegdyś przyjacielowi życia i świata? Jakiż wrogi demon odpycha go od nich? Dlaczego tak nieszczęśliwie wygląda?
Ludzie, którzy sądzą powierzchownie, mówią, że pan Buczynski jest ofiarą jakiejś hipokondryi.
Inni twierdzą — że to są tajemne domowe kłopoty...
Inni — myślą inaczej.
A jeszcze inni — nic nie myślą, bo się nie interesują panem Buczynskim.
A rzecz sama przez się jest prosta.
Panu Buczynskiemu dolega... dolega... — powiedzmy otwarcie — dolega nowozbudowany dom trzypiętrowy.
Nowa trzypiętrowa kamienica — oto rozwiązanie zagadki.
I popatrzcie, jak on jest przygnieciony do ziemi. Trzy piętra, czyż to nie cięży na grzbiecie?
Dziś patrzy on na swoją kamienicę i myśli:
— W ziemi pod tym domem i w murach jego i w sklepieniach zakopałem moje zdrowie, majątek i spokój. Od czasu, jakem się stał panem tego domu, opuściły mnie wszystkie uciechy światowe, zamiast nich, życie moje wypełniło się wekslami, niewypłaconemi długami, terminami, odwiedzinami banków, zastawami, aktami, notaryuszami, naprawkami, przyprawkami, doprawkami, przeprawkami i rozprawkami; walką z deszczami, śniegami i huraganami, walką z podziemnemi sofijskiemi wodami, które piwnice zamieniają w jeziora, kuszące do utopienia się; walką ze złymi lokatorami i z masą podatków: państwowych, miejskich, okręgowych, szkolnych, kolejowych, wodnych, śmieciarskich; walką z żółtemi i czerwonemi kartkami, nasyłanemi mi przez poborców, z pozwami i sądami, nakoniec z majstrami od dwóch lat blizko — a to dlatego, iż panu Buczynskiemu zachciało się przyozdobić stolicę!
— I ten dom, zamiast mnie cieszyć, jest mi wstrętny i straszny, jak grobowiec, w którym pogrzebałem spokój mej duszy!


∗             ∗

Lecz jednego dnia mieszkańcy miasta, kawiarnie, przechadzki, dzienniki zobaczyły znowu pana Buczynskiego — znowu wesołego, szczęśliwego, jak poprzednio. Pytającym go zdziwionym przyjaciołom odpowiadał wymijająco — chytrze, jakby nożem odciął:
— Nie lękajcie się, nie zdziczałem, nie pójdę żyć w Bałkanach.
Jakim cudem to się stało? Czy udało się panu Buczynskiemu zwyciężyć wszystkie swe kłopoty? Czy też do nich przywykł? Albo też pogodził się filozoficznie ze swem położeniem? Czy co innego?
Nie, pan Buczynski zrobił lepiej, niż to wszystko:
Sprzedał swoją kamienicę!
A co więcej, bardzo pomyślnie: bo wziął prawie połowę tego, co go kosztowała.
I teraz pan Buczynski nie ma ani trosk, ani długów...
Jednak chodzi trochę pochylony ku ziemi. Krzyże mu się nadłamały raz na zawsze pod ciężarem trzypiętrowej kamienicy!..









  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – wewnętrznej.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Iwan Wazow i tłumacza: Józefa Anc.