Trzy boginie (1926)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Artur Oppman
Tytuł Trzy boginie
Pochodzenie Poezje tom I Stare Miasto
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1926
Druk Zakł. Graf. „Nasza Drukarnia“
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


TRZY BOGINIE.


I.

Dwie czyściutkie zajmują komnatki
Panna Ewa i panna Rozalja,
Nad łóżkami palmy, w oknach kwiatki,
Na stoliku kart zużytych talia,
Drzemie stary kot na starym ganku,
Stare piosnki szpak staruszek śpiewa,
Zaś królują w tem starem mieszkanku
Stare panny: Rozalja i Ewa.

Pyszne typy miałby z nich artysta,
Nim staruszki skryje darń mogilna:
Jedna szczupła, druga przysadzista,
Jedna smętna, druga krotofilna.
Gdy w mantyle wystroją się „modnie”,
Gdy podwiną siwe włosy w nioby,
Na ulicy ciekawi przechodnie
Podziwiają „odwieczne osoby...”


Wszystko niszczy bystra czasu fala,
Nie oszczędza najmilszego kwiatka:
Panna Ewa i panna Rozalja
Dawno przeszły Jezusowe latka.
W krwawych grobach śpią szarmanckie chwaty,
Co duserów prawili im tyle —
Wtedy obie były jako kwiaty,
Dzisiaj obie są jako badyle...


II.

Przyjaciółką nierozłącznej pary
Jest garbata panna Domicela;
Na wotywę w trzy codzień do Fary,
W trzy na sumę chodzą co niedziela.
Z miną wdzięczną i dziewiczo skromną,
Siadłszy w ławie, co ołtarza bliska,
Każda księgę rozkłada ogromną,
Okulary każda na nos wciska.

Gdy zamilkną organy w świątyni,
Gdy ostatnie księdza cichną słowa,
Trójka panien mały spacer czyni,
Nim nadejdzie pora obiadowa.
Drepcą z pompą, ubrane od święta,
Jak przekupki językami mielą:
„Punkt o czwartej! Niech pani pamięta!
Będzie placek, panno Domicelo!”

Domicela o godzinie czwartéj
Na panieński spieszy podwieczorek,
Nim zakipi kawka, wróży z karty,
Lub nowinek wysypuje worek.

Panna Ewa urząd ma kawiarki,
W filiżanki leje nektar słodki —
Niknie kawa, znikają sucharki
I kursują staromiejskie plotki...


III.

Choć na zbytki fundusz nie pozwala,
Trzy boginie biedy nie zaznały:
Mają w banku Ewa i Rozalja
Po rodzicach mająteczek mały.
Domicela robi sztuczne kwiatki,
(Takich kwiatów poszukaj ze świecą!)
Czasem skroi suknię dla sąsiadki,
Czasem z haftu kapnie jej co nieco.

Gdy Warszawę senny zmrok zalewa,
„Domcia” drepce spędzić rekreacją:
Na Zapiecku Rozalja i Ewa
Z apetyczną czekają kolacją.
Do kabały skłonność mając wielką,
Po kolacji stawiają pasjanse,
Lub przy lampie z zieloną umbrelką
Staroświeckie czytają romanse.

Dawno z marzeń rozstawszy się czarem,
Od trosk wolne i światowej pychy,
W starej Farze i w mieszkanku starem
Trzy boginie wiodą żywot cichy.
Czy świat srebrzy zima, jędza siwa,
Czy z pod śniegu pierwszy kwiat wyrasta,
Jednakowo dzień po dniu upływa
Starym pannom ze Starego Miasta...


IV.

Gdy noc letnia blaski śle wspaniałe,
Gdy w dal srebrną pierzchną dzienne gwary,
Z ganku panien na podwórko małe
Mknie śpiew czuły z tonami gitary.
Pośród murów odzywa się echem
Dawna piosnka, pełna melancholji,
Dwie staruszki słuchają z uśmiechem,
Uśmiech w łzy się zamienia powoli.

I wspomina Ewa i Rozalja
Pierwszych wzruszeń, pierwszych marzeń latka:
Wszystko niszczy bystra czasu fala,
Nie oszczędza najmilszego kwiatka!
I wspomina Ewa i Rozalja
Groby, które wiosna zazielenia, —
Wszystko niszczy bystra czasu fala,
Tylko smętne zostawia wspomnienia.

„Domcia” z kąta sięga w dal oczyma,
Wielki ból się w piersiach jej rozszlochał,
Ona jedna żadnych wspomnień niéma,
Jej, jej tylko nigdy nikt nie kochał!
W monotonnej, szarej przędzy życia
Nie błysnęła żadna nić jaśniejsza —
Najbiedniejsza ona od powicia,
Do mogiły ona najbiedniejsza...






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Artur Oppman.