Przejdź do zawartości

Triolety i wiersze miłosne Tomasza Zana/całość

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Tomasz Zan
Tytuł Triolety i wiersze miłosne Tomasza Zana
Redaktor Henryk Mościcki
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1922
Druk Tłocznia Wł. Łazarskiego
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
TRIOLETY
I
WIERSZE MIŁOSNE
TOMASZA ZANA



wydał
HENRYK MOŚCICKI





1922



„Trioletów i Wierszy Miłosnych i Albumowych“ Tomasza Zana, wydanych przez Henryka Mościckiego nakładem Gebethnera i Wolffa w Warszawie, odbito w Tłoczni Wł. Łazarskiego w grudniu 1923 r. 300 egzemplarzy numerowanych na papierze czerpanym Mirkowskiej Fabryki Papieru. Ramki, umieszczone w tekście i na okładce, skopjowane są z wileńskich papierów listowych z 1818 r.
Egzemplarz niniejszy posiada
№ 229



Świetlana postać Tomasza Zana w plejadzie niepospolitych duchów filareckiej rodziny, z której promiennego zdroju uczuć wykwitła wielka poezja Wieszcza Narodu, jaśnieje symbolem moralnej doskonałości, gorącego umiłowania ojczyzny i nieugiętej, poświęceń pełnej dla niej służby. Bliski jest nam, lecz w rozgwarze dni dzisiejszych zapadający coraz bardziej w niebieską mgłę cichego zapomnienia; już mit prawie, nie człowiek żywy; uosobiona tradycja, nie rzeczywistość, — jakieś echo przeszłości drogiej, szacownej, niknące w dali pamięci. A jednak był to człowiek, który wywarł niezwykły wpływ nie na jedno tylko pokolenie i czasu swego pozostał zwierciadłem przejrzystem.
Niepospolitym darem ujmowania ludzi, bezprzykładną, do ostatecznych granic posuniętą, bezinteresownością dla przyjaciół jednał ich uczucia, „podwyższał umysły i serca naprawiał”. Zawsze „wesoły, wypogodzonej twarzy, żartobliwy, lubił płeć piękną, niewinną, a był bardzo przykładny w obejściu się z nią... niecierpiał rozpustnych. Utrzymywał jednak, że muzyką i poezją, czystością obyczajów i miłością można uratować z upadku najbardziej zepsutych ludzi”.
W tej wychowawczej roli poezji dostojne wyznaczał miejsce kobiecie, jako kapłance czystych uczuć miłości, wajdelotce domowego ogniska, matce-obywatelce, wychowującej ojczyźnie oddanych synów. „W sercu kobiety — twierdził — Opatrzność przechowuje tajemnice, które rzeźwią, odradzają, wskrzeszają”.
I takim tajemnicom miłości śpiewał, ze zgrabnych swych trioletów i tchnieniem romantyzmu owianych, choć niezawsze może kunsztownych rymów, wijąc „kwitnącą równiankę miłych pamiątek przeszłości miłosnej, przyjaznej, poruszonej i żywej”.


TRIOLETY


1.
Strzec razem serca i trzody,
To na pasterkę za wiele.
Ileż to może być szkody,
Strzegąc i serca i trzody:
Wciska się wilk do zagrody,
Pasterz sidła przed nią ściele.
Strzec razem serca i trzody,
To na pasterkę za wiele.[1]



2.
Skorom Cię ujrzał, Celino,
Żywym ogniem serce płonie,
Odtąd słodkie chwile płyną,
Skorom Cię ujrzał, Celino.
Czuję miłość, troski giną,
Szczęśliwszy, niż król na tronie,
Skorom Cię ujrzał, Celino,
Żywym ogniem serce płonie.[2]



3.
Powiedzcie, czy to kochanie,
Że się mieszam i rumienię,
Kiedy piękna przy mnie stanie —
Powiedzcie, czy to kochanie?
Bez niej troski i wzdychanie,
Jakieś chcenie i niechcenie;
Powiedzcie, czy to kochanie,
Że się mieszam i rumienię?



4.
Wróć, dziewczę, spokojność moję,
Bo nie wiem, co będzie ze mną:
Kocham, smucę się i boję —
Wróć, dziewczę, spokojność moję!
Albo ukryj wdzięki swoje,
Lub mnie kochaj, bądź wzajemną;
Wróć, dziewczę, spokojność moję,
Bo nie wiem, co będzie ze mną![3]



5.
Leci motyl, leci pszczółka,
Wdzięki widzieć, słodycz skradać,
Do róży i do fiołka,
Leci motyl, leci pszczółka
Już koło wdzięcznego ziółka;
Koło Zosi, nie mam siadać;
Ona róża, a ja pszczółka,
Chcę wdzięk widzieć, słodycz skradać.[4]



6.
Zabelko wdzięczna i luba,
Na twój widok czuję trwogę;
Gdzież moje męstwo, gdzie chluba,
Zabelko piękna i luba?
Patrzeć na cię — pewna zguba,
A ja nie patrzeć nie mogę.
Zabelko wdzięczna i luba,
Na twój widok czuję trwogę.[5]



7.
Ostrożnie, Johalko, ze mną,
Bo dalibóg cię polubię!
Tak jesteś miłą, przyjemną;
Ostrożnie, Johalko, ze mną.
Ty być nie możesz wzajemną,
A ja mą spokojność zgubię;
Ostrożnie, Johalko, ze mną,
Bo dalibóg cię polubię!



8.
Gdy nie widzę mej kochanki,
Nic przyjemnego nie widzę,
Smutne wieczory i ranki,
Gdy nie widzę mej kochanki.
Rzucam flet, potargam wianki,
Com wprzód kochał, tem się brzydzę;
Gdy nie widzę mej kochanki,
Nic przyjemnego nie widzę.



9.
Gdy mą kochankę obaczę,
Wszystko się przyjemnem staje —
I gram, i śpiewam, i skaczę,
Gdy mą kochankę obaczę.
Śmieją się lasy i gaje,
Wesoły jestem, choć płaczę;
Gdy mą kochankę obaczę,
Wszystko się przyjemnem staje.



10.
Krasą i wdziękiem malina,
Nad jagódkami jagódka,
W lasach, w ogrodach jedyna —
Krasą i wdziękiem malina;
Zosia wśród dziewcząt jedyna,
Wdzięczna, i dobra, i słodka —
Krasą i wdziękiem malina.
Nad jagódkami jagódka!



11.
Kto cię ujrzał, zgiął kolana,
I twym więźniem zostać woli,
Choć wolność miła, żądana,
Kto cię ujrzał, zgiął kolana.
Słodszego nad cię tyrana
I słodszej niemasz niewoli,
Kto cię ujrzał, zgiął kolana
I twym więźniem zostać woli.



12.
Komu ślubny splatasz wieniec
Z róż, lilii i tymianka?
Ach, jak szczęśliwy młodzieniec,
Komu ślubny splatasz wieniec!
Pewnie dla twego kochanka?
Wydają łzy i rumieniec,
Komu ślubny splatasz wieniec
Z róż, lilii i tymianka?[6]



13.
Jednemu oddajesz wieniec
Z róż, lilii i tymianka;
Kocha cię drugi młodzieniec:
Ty jednemu oddasz wieniec;
Zostawże łzy i rumieniec
Dla nieszczęsnego kochanka;
Gdy szczęśliwy bierze wieniec
Z róż, lilii i tymianka.[6]



14.
Kto kocha, ten nic nie traci,
Źle, kto się miłości wzbrania —
Miłość słodko gorycz płaci;
Kto kocha, ten nic nie traci;
Miłość twój wdzięk ubogaci,
Będziesz godniejszą kochania —
Kto kocha, ten nic nie traci,
Źle, kto się miłości wzbrania.



15.
Miłość, jak motyl jest płocha,
Z rozlicznym pieści się kwiatkiem —
I tam trocha, i tam trocha...
Miłość, jak motyl jest płocha;
Lecz kto się w tobie zakocha,
Serce żegna się z niestatkiem;
Miłość, jak motyl — niepłocha,
Jednym się nasyca kwiatkiem.



16.
Do lic pięknych tulić usta,
Ty to nazywasz swawolą?
Mowa nieszczera i pusta
Pocałunki zwać swawolą;
Ja wiem, że one nie bolą,
Chyba różne mamy gusta,
Do ust mych przytul twe usta,
Niebem nazwę — nie swawolą!



17.
Kto na Feli spojrzał lica,
Już jest w jej kochanków tłumie,
Drży serce, gore źrenica,
Kto na Feli spojrzał lica;
Jej wdzięk mami i zachwyca,
Ten pewnie kochać nie umie,
Kto na Feli spojrzał lica
I nie jest w kochanków tłumie.



18.
Dziewczę, mieszasz serca ciszę
I błędne poruszasz myśli,
Twój wdzięk losy moje pisze:
Ty na ustach, ty na myśli;
We śnie obraz twój się kréśli,
Zawsze cię widzę i słyszę;
Dziewczę, mieszasz serca ciszę
I błędne poruszasz myśli.



19.
Niestety, jak tracę wiele,
Kiedy ciebie, dziewczę, tracę,
Tracę szczęście i wesele,
Niestety, jak tracę wiele.
Żal w sercu, smutek na czele,
Łzami roszę moje prace,
Niestety, jak tracę wiele,
Kiedy ciebie, dziewczę, tracę.



20.
Póki zbiegną lata skore,
Nie zapomnę krakowianek;
Kochać, kochać przedsiębiorę,
Póki zbiegną lata skore.
Mocnym ogniem serce gore,
Nie przyjaciel, lecz kochanek;
Póki zbiegną lata skore,
Nie zapomnę krakowianek.



21.
Posępna jesień i cicha,
Wyleciał ptaszek z dąbrowy,
Liść żółknie, spada, usycha,
Posępna jesień i cicha.
Anieli, jej śpiewu, mowy
Nie słyszym, smutna pierś wzdycha,
Posępna jesień i cicha,
Wyleciał ptaszek z dąbrowy.[7]



22.
Kto kocha, niewiele traci,
Tylko rozum, pokój serca,
Lecz miłość słodyczą płaci.
Kto kocha, niewiele traci.
Miłość częstokroć bogaci,
Niosąc posag do kobierca;
Kto kocha, niewiele traci,
Tylko rozum, pokój serca.



23.
Niknie słońce, lecz powróci —
Dla mnie już wschodu nie będzie;
Skoro Feli nas porzuci,
Zniknie słońce i nie wróci!
Ciągła noc serce zasmuci,
Westchnienie, żal i łzy wszędzie;
Niknie słońce, lecz powróci,
Dla mnie już wschodu nie będzie.



24.
Nie płacz, Zosiu, po ptaszynie,
Droga jej życia niedługa,
Tak młodość i wiek nasz minie;
Nie płacz, Zosiu, po ptaszynie,
Gdy ta żałowana ginie,
W słodkie więzy wpadnie druga;
Nie płacz, Zosiu, po ptaszynie,
Droga jej życia niedługa.



25.
Poosobno Stwórca dzieli
Wdzięki i dobroć i cnoty,
Jednej wady, tej przymioty,
Poosobno Stwórca dzieli.
Tak ja sądziłem dopoty,
Póki nie poznałem Feli;
Poosobno Stwórca dzieli
Wdzięki i dobroć i cnoty.



26.
Feli wyższa od ziemianek,
Wdziękiem od wdzięku cnotami,
Jak słońce nad jutrznią w ranek,
Feli wyższa od ziemianek;
W kwiatach różą pyszny wianek,
Świetny księżyc przed zorzami,
Feli wyższa od ziemianek,
Wdziękiem od wdzięku cnotami.



27.
Lśniące bogactw zbierać złoto,
Sławie swej otwierać drogę,
Świetnieć nauką i cnotą,
To ja sam przez siebie mogę.
Lecz, dziewczę, coś ogniem tkliwym
W sercu zajęło pożogę,
Ani żyć, ni być szczęśliwym
Ja sam bez ciebie nie mogę.



28.
Zulko, nie widując ciebie,
Smutne w sercu czułem żale,
Nierad z zabaw, nierad z siebie,
Zulko, nie widując ciebie.
Dziś widzę ust twych korale,
Jestem wesół, jestem w niebie,
Jak ujrzałem, Zulko, ciebie
W rozkosz się zmieniają żale.



29.
Ty mi dałaś serce twoje,
Abyś moje miał w zamianę
Otóż daję ci oboje,
Bo już nie wiem, które moje.
Ty mi dałaś serce twoje —
Teraz chcesz je mieć oddane;
Otóż daję Ci oboje,
Bo już nie wiem, które moje.



30.
Raz tylko w życiu kochamy,
Lecz za to szczerze i stale,
Dwa razy serca nie damy,
Raz tylko szczerze kochamy.
Zniszczy zakazy i tamy,
Kto w stałym kocha zapale;
Raz tylko w życiu kochamy,
Lecz za to szczerze i stale.[8]



31.
Dziewczę, wróć mi moje serce,
Lub mi wzamian oddaj twoje,
Póki ogień tli w iskierce,
Dziewczę, wróć mi moje serce.
Zdradni tylko przeniewierce:
Biorą cudze, kryjąc swoje.
Dziewczę, wróć mi moje serce,
Lub mi wzamian oddaj swoje.[8]



32.
Przysięgałem przed obrazem
Nie kochać do życia kresu,
Znowu kocham jednym razem,
Choć przysiągłem przed obrazem.
Serce stało się żelazem,
Lecz ty masz serce z magnesu —
Znowu kocham jednym razem,
A kocham do życia kresu!



WIERSZE MIŁOSNE
I ALBUMOWE


PIOSNKA
Z WIĘZIENIA W WILNIE.[9]
1823.

O, gdybym orlemi piory
Wzlatać mógł po niebie,
Luba moja, każdej pory
Latałbym do Ciebie.

Żalem serca, łzawem okiem
Cały świat obrzydzę,
Dnie mi nocą, chwila rokiem,
Gdy Ciebie nie widzę.

W obcym kraju, w srogiej doli,
Serce Ci oddane,
Póki życia Bóg pozwoli,
Wiernym Ci zostanę.

Nie płacz, kiedy się rozdwoim
Na dal i czas długi,
Bo ja wiecznie będę Twoim,
Choć Cię weźmie drugi.


Jedną mam pociechę sobie,
Gdy mnie śmierć zabierze,
Westchniesz, luba, na mym grobie:
„On mnie kochał szczerze”.



ZWROTKI.
Dla Zofji Malewskiej na pamiątkę z Byrona naśladował w r. 1824 T. Zan.

1.
Gdy mnie posępna zgroza ogarnęła wszędy,
Rozum mnie swego światła pozbawić był gotów,
Kiedy nadzieja, raczej droga jej zawrotów,
Umierającym blaskiem zwiększała obłędy;

2.
W tej ciemnej nocy ducha, w tajnej serca sprzeczce,
Natenczas kiedy słabi lecą do rozpaczy,
Hańbą sądząc, ich czułość jeśli kto obaczy,
A kiedy zimni ludzie biegną ku ucieczce;


3.
Kiedy się los odmienia, łańcuch uczuć łamie,
Gdym się widział narzekań, złości podłej celem,
Pastwą tyraństwa — Ty mnie zostałaś weselem,
Gwiazdą, która się sama nie zaćmiła dla mię!

4.
Błogosławię na zawsze wierne jej promienie,
One mi towarzyszą, jak oko anioła,
Ich miła jasność rozlana dokoła
Oddzieliła ode mnie nocy strasznej cienie.

5.
Napróżno, z utajonej dymiąc się pomroczy,
Tę światłość opiekuńczą zaćmi obłok mglisty;
Jej płomień błyśnie więcej, i jasny, i czysty,
Aby rozproszyć ciemność, która nas otoczy.

6.
Niech Twoja dusza wiecznie przeniknie się w mojej,
Niech jej, co ma przecierpieć, co ma zwalczyć, powie;

Więcej siły w Twem jednem lubem słowie,
Niż jej ma świat w pochwałach i pogardzie swojej.

7.
Ty dla mnie, jako drzewko wdzięczniejszej urody,
Które się łatwo chyląc, niełatwo się złamie,
I z miłością zielone liśćmi spuszcza ramię
Na pomnik, w niem mający ustroń i ochłody.

8.
Wiatr zawył, niebo przegraża się ziemi,
Wylewa na mnie deszcze i ciemność ponurzy;
Ale Ty jesteś przy mnie w samych chwilach burzy,
Aby mnie okryć Twemi listki zroszonemi.

9.
Ty i twoi!.. od nieszczęść tarczę znajdę sobie,
Jakikolwiek przeznaczeń pocisk we mnie godzi,
Niebo kiedyś cierpienia dobrym wynagrodzi,
Tak... wynagrodzi dobrym — przed innemi Tobie!


10.
Często przyjaźni wieńce niestałe obrazem;
Naszej nie przerwie czasu moc, ani przestrzeni —
Serce nasze jest czułe, lecz się nie odmieni,
Dusza nasza jest tkliwa, lecz niezłomna razem.

11.
Byle mieć wiarę — reszta niech będzie pogrzebem!
Jeśli zdołam przez moją w przygodach wytrwałość
Pozyskać serca lubych doświadczoną stałość,
Ziemia mi nie więzieniem będzie, ale niebem!

d. 11 września 1824 r.



WSPOMNIJ O MNIE...
Piosenka na nutę walca.

1.
Wspomnij o mnie, gdy noc znika
Gdy z różanego przestworza,

Ponad góry Uskałyka
Wybłyska poranna zorza...
Sercem już jestem przy tobie,
Choć okiem błądzę po niebie,
Wdzięczny sen wznawiając w sobie,
W rannej zorzy witam ciebie.

2.
Wspomnij o mnie, gdy noc znika,
Gdy we złociste przestworza
Ponad ujściem Uskałyka
Nurza się wieczorna zorza...
Ja ślę w nieba tę myśl tkliwą,
Którą żywię bezustanku:
„Bądź niewinną i szczęśliwą
„Do wieczora, jak w poranku”.

Orenburg.



KOSARZU, KOSARZU... [10]

Kosarzu, kosarzu,
Powiedz młody człecze,

Które ciebie słońce
Większym ogniem piecze:

Czy co się nad tobą
Po niebiosach toczy,
To-li, które na cię
Jasne zwraca oczy?

Żar słońca w promieniach,
A oczu w iskierce,
One palą czoło,
Ona pali serce.

Od słońca upału —
Powiew, cień i woda;
Wieniec, łzy, kurhanek —
Miłości ochłoda.

Z Uskałyku 1828 r.[11]



KUKUŁECZKA.
Piosenka dla uczennicy Aniuty Ciołkowskiej.[12]

1.
Kukułeczka kuka
Pod zieloną gruszką,

A moje serduszko
Tobie, Anko, puka:
Puk, puk!

2.
Już koniki chrapią,
Ziemię kopią nóżką,
Bije się serduszko,
A łzy z oczów kapią:
Kap, kap!

3.
Cichy wietrzyk dmucha,
Skrywa się słoneczko,
Gołąb z gołąbeczką
Żegna się i grucha:
Gruch, gruch!

4.
Wiosna — twe wesele,
Trawki wspomną koski,
Słówka twe i głoski —
Słowiczkowe trele:
Le, le!


5.
Usteczka — maliny,
Jagody — kwiateczek,
A dwoje gwiazdeczek —
Oczki mej dzieciny:
Ny, ny!..

6.
Jaskółeczka goni
Żórawie na nowiu,
Mnie o twojem zdrowiu
Skowroneczek dzwoni:
Dzyń, dzyń!

7.
Kukułeczka kuka
Pod zieloną gruszką,
A moje serduszko
Tobie, Anko, puka:
Puk, puk!..

Uskałyk 1837 r.



MILA.
Piosenka.

Któż Cię nie pojmie, kto nie odgadnie,
Takaś niewinna, prosta i szczera,
W oczu i licu zjawia się snadnie
Wszystko, co serce czyste zawiera.

CHÓR.
{
Co nam tak miło, Tobie tak ładnie,

Otóż dlatego kochamy Cię.


Czy zadumana, czyli wesoła,
Czyli milcząca, czy szczebiotliwa,
Niezwykłą lubość wzbudzasz dokoła,
A tak nieśmiała, jako życzliwa.

CHÓR.
{
Postać i wyraz stawisz anioła,

Otóż dlatego kochamy Cię!


Obecność Twoja szczęściem nam wieje,
Gdzie się obrócisz, każdy się garnie;
Głos i łzy Twoje rodzą nadzieje,
Wzrok Twój i uśmiech koi męczarnie.

CHÓR.
{
I sama nie wiesz, czem się to dzieje,

Otóż dlatego kochamy Cię!


Z Twojej istoty ruchu i słowa,
Tyle uroczych zjawisk się rodzi,
Nową się myślą promieni głowa,
W nowe uczucia serce się wwodzi.

CHÓR.
{
Zawsześ taż sama, a zawsze nowa,

Otóż dlatego kochamy Cię!


Petersburg 1839 r.



POWITANIE
LITEWEK I RUSAŁEK
za
POWROTEM DO RODZINNEGO KRAJU
1841 r. w Druskienikach.

1.
Czyich cudniejsze oczu wejrzenia,
Czyich wdzięczniejszy jagód rumieniec.
Głosu czyjego milejsze pienia,
Chwałę lub szczęście skąd ma młodzieniec?

CHÓR.
Śliczne dziewice witamy Was!

2.
Czyich ust szczersze słowa i śmiechy
W wesoły wieczór lub smutny ranek,

W czyje to ucho żal i pociechy,
Bezpieczniej składa brat i kochanek?

CHÓR.
O! lube siostry, witamy Was!

3.
Czyje to czoło zacnością płonie,
Jak słońce czyste w pogodny dzionek,
W czyjem to ręku, na czyjem łonie
Rząd i cześć domu znalazł małżonek?

CHÓR.
Szanowne żony, witamy Was!

4.
Czyje to serce pała i świeci,
Jednakie z rannej do późnej pory,
Wszystko poświęca dla szczęścia dzieci,
Tworzy Ojczyźnie syny i córy?

CHÓR.
Kochane matki, witamy Was!

5.
Kto przez swą tkliwość, czułe pieszczoty,
Przez posłuszeństwo chętne z miłości,

Osłodzi matkom domu kłopoty,
Osłodzi ojcom troski starości?

CHÓR.
Poczciwe córki, witamy Was!

6.
Czyja to dusza świata nie trwoży
Mnogością trudnych i walk i pracy,
Do których wezwan został lud Boży,
To chętnie cierpi, co i Rodacy?

CHÓR.
Czcigodne Polki, witamy Was!



WIOSNA.
Śpiewek na nutę „Ständchen”.[13]

Witaj wiosno! — z twego tchnienia
Od niebieskich stref
Świat i serce się odmienia,
Nadziei brzmi śpiew.

Mile słońce, księżyc świeci,
Milej jedna z zórz;[14]

Wypłakaniem ból się zmniejsza,
I lżejszy żar w sercu noszę...
O, daj mi łzy, najmilejsza,
Nieszczęsnych jedne rozkosze.



DO LUDWIKI — TOMASZ. [15]
(Naśladowanie z Byrona).

Widziałem płacz — na twojej źrenicy lazurze
Świecąca łza jaśniała, jak rosy perełka,
Na fiołku błyszcząca w ocknionej naturze.
Widziałem uśmiech — gasną przy tobie światełka
Szafiru, jakie zrównać nie mogą promienia,
Błyskającego z duszy twojego wejrzenia.

Jak od słońca kolory bierze chmura mglista,
Których nieskoro omrok wieczoru potuszy,
Z twego uśmiechu rozkosz przelewa się czysta
Do smutnemi myślami zasępionej duszy:
Twoje spojrzenie jasność wnet po sobie rodzi,
Jak słodko po całem sercu się rozchodzi.

r. 1824 sierpnia 16 na górze Józi.



DO JOANKI. [16]

Skoro żądanie szczere usłyszę,
Choć się zrywa myśli wątek,
Nie wiem, gdzie koniec, jaki początek,
Ja dumam, siadam i piszę.
Kwiecie nadziei pięknej, krasoty,
Nie chcę twej wartości cenić,
Ani pochlebnie chwaląc przymioty,
Skromność pochwałą zrumienić.
Czucia, życzenia w sercu ukryję,
Te w imionniczku są na nic:
Czucia, życzenia, nim serce bije,
Trwać będą, a trwać bez granic.
Chcę przecie śpiewać z przyjaznej chęci,
Jak myślę, mówię otwarcie,
Bo kiedy znikną z młodej pamięci,
Rym mój zostanie na karcie.



W IMIONNIKU
STEFANA DĄBROWSKIEGO. [17]

Imię, na smutnym wyryte głazie,
Czułego przechodnia zatrzyma,

A i Ty w druhów Twoich obrazie
Na mój wiersz rzucisz oczyma.

Wspomnisz: wichr, który z północy zlata,
W zapadłą uniósł mię stronę,
Choć moje ciało na krańcu świata —
Serce mam w Litwie złożone.
Przy pożegnaniu w czas
wyjazdu na wygnanie.
d. 13 września 1824 r.



DO ALBUM OLGI.

Nie dał mi Bóg tych wiecznie pałających darów,
Które męża istotę, jej losy, jej narów,
Wnoszą do lubiącego serca krasawicy,
Gdzie, jak gwiazda wśród mrozów dziewiczych i żarów,
Świeci wdzięcznie niebieskiej głębiom okolicy.

Lecz i za to wdzięcznością napełniać się muszę,
Że kilka słów, dźwięk mojej osmutnionej dusze,
Drżącą ręką rzuconych na listek polotny,
Chcesz zachować w książnicy życzliwych Ci osób,

By kiedy rozrzewniły kogo w taki sposób,
W jaki smuci płaczącej wierzby szmer ochotny,
Skrywającej grobnicę tego w swoim cieniu:
„Który kochał swobodę, wiek sterał w więzieniu,
Który żył dla miłości i umarł samotny”.

w Orenburgu, d. 16 lutego 1836 r.



DO ALBUM.

Módl się, aby to szczęście, które istność Twoja
Wzbudza w duszy lubiącej i sama je dzieli,
Jako dar woli Bożej żywili anieli —
Jak chwałę Jego — Bogarodzica dziewoja!.
Módl się, aby ta boleść, którą istność Twoja
Wzbudza w duszy lubiącej, sama się rozdzieli,
Stała się Niebieskiego zaczątkiem pokoju
Ku wybawieniu ziomków, krewnych, przyjacieli.



DO ALBUM BIAŁORUSINKI.

Wdzięki Polki, co nie więdną:
W domu panią jest oszczędną,

Na zgromadzeniach ostrożną,
Wszędzie i zawsze pobożną.
Nie wszystko, co słyszy — wierzy,
Nie wszystko, co wie — rozszerzy,
Nie wszystko, co skarżą — wini,
Nie wszystko, co może — czyni;
A z tem ukochania godna,
Kochaj i kwitnij swobodna!



NA PORTRECIE A. B.

Taka piękność ust, czoła, i oczu, i lica,
Zdolniejsza boskie czucia wzbudzać i wyrazić.
Miłość mnie darowała Boga i rodzica,
Lecz melodję głosu, wzruszeń i wejrzenia
Lubiąca tylko dusza zdolna wyobrazić,
W której się istność moja cudnie rozpromienia;
Śliczniejsza jasność i cień obejmie ją żywą,
Gdy szczęściem, które stwarza, stanie się szczęśliwą.



OBJAŚNIENIA



Triolet, jako rodzaj lekkiej, niekiedy satyrycznej lub żartobliwej formy poetyckiej, używany był najpierw prawdopodobnie przez pisarzy włoskich, jeszcze w czasach średniowiecznych; następnie przeszedł do poezji francuskiej i po rozpowszechnieniu zaliczony został przez Klemensa Marot’a (XVI w.) do rymów wytwornych, składających się na „Bréviaire du temple d’amour”:

Ce sont rondeaux, ballades, virelais,
Mots à plaisir, rimes et triolets,
Lesquels Vénus apprend à retenir
A un grand tas d’amoureux nouvelets,
Pour mieux savoir dames entretenir.

Inny pisarz francuski XVII stulecia, Gilles Menage, w swoim „Dictionnaire étymologique de la langue française” nazywa „królem trioletów” następujący utwór Jakóba de Rauchin, napisany dla uwielbianej przez niego pięknej pani de Gironde:

Le premier jour du moi de mai
Fut le plus heureux de ma vie;
Je vous vis et je vous aimai:
Le premier jour du moi de mai!
Le beau dessein que je formai,
Si ce dessein vous plaît, Sylvie,
Le premier jour du moi de mai
Fut le plus heureux de ma vie!

Z poetów niemieckich w końcu XVIII wieku pisali triolety m. in.: Schlegel i Fryderyk Hagedorn. W Polsce prawdopodobnie pierwszym autorem tego rodzaju utworów był znany tłumacz Schillera, Józef Dionizy Minasowicz, który w r. 1816 pomieścił w „Pamiętniku warszawskim” trzy takie utwory, naśladowane następnie przez Zana i kilku młodych poetów wileńskich doby mickiewiczowskiej.
Triolety Zana, jak świadczy pomieszczona na autografie nota, powstawały w latach 1816—1824 i znane były na Litwie z licznych odpisów, gdyż z powodu treści erotycznej i sentymentalnej stały się ulubionym rodzajem utworów, wpisywanych do sztambuchów.
Wydanie niniejsze zostało dokonane według przechowywanego w rodzinie autora autografu, zawierającego 23 triolety, oraz według odpisu, sporządzonego w dniu 23 października 1824 r. przez Dionizego Pietkiewicza dla Zofji Malewskiej, późniejszej Brochockiej, córki rektora uniwersytetu wileńskiego, a siostry Franciszka, Filomaty i serdecznego druha Mickiewicza i Zana. Odpis rzeczony, obejmujący 27 trioletów, w tem 9 we wzmiankowanym autografie nieumieszczonych, znajduje się w posiadaniu krewnej Zofji Malewskiej, p. z Brochockich Karpińskiej i został nam łaskawie udzielony przez prof. Witolda Klingera. W druku znano dotychczas tylko 13 trioletów, ogłoszonych z kopji współczesnej przez Wł. Korotyńskiego w „Tygodniku powszechnym” z 1885 r.
Wybór „wierszy miłosnych i albumowych” wydrukowano według autografów, przechowywanych w rodzinie Tomasza Zana.

Str. 11. Jest to właściwie triolet Minasowicza, drukowany w „Pamiętniku warszawskim“ z r. 1816, str. 456, nieco tylko przez Zana zmieniony i zapewne dla objaśnienia poprzedzony w autografie wyrazem „Wzór“. Inny warjant tego trioletu pomieścił Zan w sztambuchu pani Salomei Bécu, matki Juljusza Słowackiego — zob. „Ateneum“, II (1895), 90.
Str. 11. „Celina“ — bliżej nieznana postać niewieścia, uwielbiana przez Filaretów; zob. Archiwum Filomatów, Korespondencja, V, 95, 287.
Str. 12. W innych autografach i odpisach trioletów zamiast „wróć dziewczę“ — „wróć Feli“ albo „wróć Zulko“. Feli — Felicja Micewiczówna, uczennica na pensji Deyblów w Wilnie, przedmiot platonicznej miłości Zana, uwielbiana przez Filaretów pod mianem „niebieskiej Feli“ i uwieczniona przez Mickiewicza w „Pieśni Filaretów“. Była córką marszałka pow. wiłkomierskiego, Dominika Micewicza; około r. 1825 wyszła za marszałka pow. kowieńskiego, Ignacego Wilamowicza, a po jego zgonie w r. 1830, za Filaretę Napoleona Nowickiego; zmarła w r. 1883; zob.: „Kłosy“, XLV (1887), 305 sq.; Koresp. Fil., passim. Zulka, albo Zabelka, Izabelka — Izabela Łuczkówna, również uwielbiana przez Filaretów.
Str. 13. Zosia — Zofja Malewska. W innych rękopisach zamiast „koło Zosi“ — „koło Józi“. Józia — bliżej nieznany ideał Filaretów; zob. Koresp. Fil., II, 216; IV, 92.
Str. 13. W innych rękopisach zamiast „Zabelko“ — „Johalko“, albo „Marylko“. Johalka, Joasia, Johasia — chwilowy ideał Mickiewicza, który pierwotnie jej przypisał balladę „To lubię“ ; zob. Kallenbach, O nieznanych utworach Mickiewicza (Lwów, 1909), 32. Marylka — Maryla z Wereszczaków Puttkamerowa.
Str. 16—17. Triolety 12—13 pomieścił Mickiewicz w „Dudarzu“, zaznaczywszy, że Zan był ich autorem.
Str. 21. „Aniela“ — Aniela Łuczkówna, chwilowy ideał Mickiewicza w r. 1817; zob. Koresp. Fil., I, 30 i nast.
Str. 25—26. Triolety 30—31 są warjantami utworów Minasowicza z „Pamiętnika warszawskiego“ (1816), 456.
Str. 29. Piosnkę tę Zan napisał prawdopodobnie dla Zofji Malewskiej, którą kochał idealnie, dając wyraz swego uczucia w listach posyłanych do niej z więzienia. Warjant tej piosnki, p. t. „Śpiewek ukraiński“ był drukowany w noworoczniku „Znicz“, wydanym przez Józefa Krzeczkowskiego (Wilno, 1834), 85.
Str. 34. Tytuł tego wiersza podano według pierwodruku w wyd. Czubka „Poezya Filomatów“, I (Kraków, 1922), 338.
Str. 35. Uskałyk — wieś na Uralu, gdzie Zan czas jakiś przebywał. Warjant tej piosenki, przeznaczonej dla Zosi Puttkamerówny, córki Maryli, w wyd. „Żywot i korespond. T. Zana“ (Kraków, 1863), 49.
Str. 35. Anna Ciołkowska — córka półkownika, w którego domu Zan był nauczycielem dzieci podczas pobytu w Orenburgu.
Str. 41. „Ständchen“ — serenada.
Str. 42. Bienica — własność Szwykowskich w powiecie oszmiańskim. Zan po powrocie z wygnania odwiedzał tam Olimpję z Przezdzieckich Franciszkową Szwykowską, swoją niegdyś uczennicę na pensji p. d’Abry w Wilnie.
Str. 42. „Dziwy“ — bożyszcza pogańskie, czczone na Białejrusi. „Bogdo-oola“ — „święta góra“, w pojęciu plemion mongolskich na Uralu miejsce czasowego przebywania Dalaj Lamy.
Str. 44. Wiersz ten wpisał Zan do sztambuchu Ludwiki z Pągowskich Kostrowickiej; zob. Chrzanowski, Okruchy literackie (Warszawa, 1903), 153.
Str. 45. Joanka — uczennica na pensji Deyblów w Wilnie. Warjant tego wiersza w „Poezji Filomatów“, I (1922), 344.
Str. 45. Stefan Dąbrowski, Filareta, przyjaciel Zana.






  1. Str. 11. Jest to właściwie triolet Minasowicza, drukowany w „Pamiętniku warszawskim“ z r. 1816, str. 456, nieco tylko przez Zana zmieniony i zapewne dla objaśnienia poprzedzony w autografie wyrazem „Wzór“. Inny warjant tego trioletu pomieścił Zan w sztambuchu pani Salomei Bécu, matki Juljusza Słowackiego — zob. „Ateneum“, II (1895), 90.
  2. Str. 11. „Celina“ — bliżej nieznana postać niewieścia, uwielbiana przez Filaretów; zob. Archiwum Filomatów, Korespondencja, V, 95, 287.
  3. Str. 12. W innych autografach i odpisach trioletów zamiast „wróć dziewczę“ — „wróć Feli“ albo „wróć Zulko“. Feli — Felicja Micewiczówna, uczennica na pensji Deyblów w Wilnie, przedmiot platonicznej miłości Zana, uwielbiana przez Filaretów pod mianem „niebieskiej Feli“ i uwieczniona przez Mickiewicza w „Pieśni Filaretów“. Była córką marszałka pow. wiłkomierskiego, Dominika Micewicza; około r. 1825 wyszła za marszałka pow. kowieńskiego, Ignacego Wilamowicza, a po jego zgonie w r. 1830, za Filaretę Napoleona Nowickiego; zmarła w r. 1883; zob.: „Kłosy“, XLV (1887), 305 sq.; Koresp. Fil., passim. Zulka, albo Zabelka, Izabelka — Izabela Łuczkówna, również uwielbiana przez Filaretów.
  4. Str. 13. Zosia — Zofja Malewska. W innych rękopisach zamiast „koło Zosi“ — „koło Józi“. Józia — bliżej nieznany ideał Filaretów; zob. Koresp. Fil., II, 216; IV, 92.
  5. Str. 13. W innych rękopisach zamiast „Zabelko“ — „Johalko“, albo „Marylko“. Johalka, Joasia, Johasia — chwilowy ideał Mickiewicza, który pierwotnie jej przypisał balladę „To lubię“ ; zob. Kallenbach, O nieznanych utworach Mickiewicza (Lwów, 1909), 32. Marylka — Maryla z Wereszczaków Puttkamerowa.
  6. 6,0 6,1 Str. 16—17. Triolety 12—13 pomieścił Mickiewicz w „Dudarzu“, zaznaczywszy, że Zan był ich autorem.
  7. Str. 21. „Aniela“ — Aniela Łuczkówna, chwilowy ideał Mickiewicza w r. 1817; zob. Koresp. Fil., I, 30 i nast.
  8. 8,0 8,1 Str. 25—26. Triolety 30—31 są warjantami utworów Minasowicza z „Pamiętnika warszawskiego“ (1816), 456.
  9. Str. 29. Piosnkę tę Zan napisał prawdopodobnie dla Zofji Malewskiej, którą kochał idealnie, dając wyraz swego uczucia w listach posyłanych do niej z więzienia. Warjant tej piosnki, p. t. „Śpiewek ukraiński“ był drukowany w noworoczniku „Znicz“, wydanym przez Józefa Krzeczkowskiego (Wilno, 1834), 85.
  10. Str. 34. Tytuł tego wiersza podano według pierwodruku w wyd. Czubka „Poezya Filomatów“, I (Kraków, 1922), 338.
  11. Str. 35. Uskałyk — wieś na Uralu, gdzie Zan czas jakiś przebywał. Warjant tej piosenki, przeznaczonej dla Zosi Puttkamerówny, córki Maryli, w wyd. „Żywot i korespond. T. Zana“ (Kraków, 1863), 49.
  12. Str. 35. Anna Ciołkowska — córka półkownika, w którego domu Zan był nauczycielem dzieci podczas pobytu w Orenburgu.
  13. Str. 41. „Ständchen“ — serenada.
  14. Przypis własny Wikiźródeł Brak dwóch stron.
  15. Str. 44. Wiersz ten wpisał Zan do sztambuchu Ludwiki z Pągowskich Kostrowickiej; zob. Chrzanowski, Okruchy literackie (Warszawa, 1903), 153.
  16. Str. 45. Joanka — uczennica na pensji Deyblów w Wilnie. Warjant tego wiersza w „Poezji Filomatów“, I (1922), 344.
  17. Str. 45. Stefan Dąbrowski, Filareta, przyjaciel Zana.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Tomasz Zan.